Mam duży kłopot z pomysłem na dobry prezent dla Leona.
Leon zawsze chce parasolkę, a ja zawsze nie chcę, bo wiem jak wyglądała moja, gdy trafiła w jego ręce. I pamiętam co z nią robił. Na pewno nie służyła do ochrony przed deszczem – była mieczem, sztyletem, wszystkim co związane z walką. Leon jednak dalej tęskni za własną parasolką i regularnie przypomina, że chciałby mieć parasolkę. Zobaczyłam ostatnio taką spidermenową parasolkę i kupiłam. Ciągle pada, wytłumaczę mu, by nią nie machał na prawo i lewo tylko trzymał nad głową. Odebrałam go ze szkoły i już w samochodzie zaczęłam edukację – parasolkowy savoir-vivre.
-Wiesz Leon widziałam dziś w mieście Mikołaja, był w sklepie z parasolkami, może nawet tobie kupi parasolkę, fajnie by było???
-OOOOOOOOOOOOO FAJNIE, jak ja bym chciał parasolkę, marzę o parasolce…. uśmiechnęłam się szeroko na tą radość i trafiony zakup, który leżał w bagażniku i w tej chwili jak się uśmiechnęłam Leon dokończył zdanie, nadal z wielkim entuzjazmem, przeogromnym entuzjazmem!
…w końcu będę mógł skoczyć z dachu!
-Cooooo???? Jakiego dachu???????? Nie wolno skakać z dachu, nigdy tego nie rób!!!
-Można z parasolką jak się ma, widziałem!!!
-To jakaś bajka była głupia, albo to był spadochron – taka wieeeelka parasolka, ale to musi być przeogromna.
-Nie, to była taka mała dziecięca parasolka i pan skakał na You Tube – widziałem, można z taka małą też.
Mam jeszcze kilkanaście dni do Świąt i z decyzją czy parasolka będzie pod choinką jeszcze poczekam.
Święta 2014 i miecz Leona.