Wczoraj taki piękny dzień, pogoda ale nie tylko. Cieszyłam się sukcesem koleżanki, która przebiegła półmaraton – tak się cieszyłam, że jak dobiegła nie wytrzymałam ciśnienia -widziałam jej zmęczenie, pot i siłę – popłakałam się jej szczęściem. Dzisiaj za oknem Irlandia -pada , wieje, słońce nie istnieje. I Lecha nie ma. I chociaż czasem myślę, że za jego pasję to JA płacę (cena bywa wysoka) to nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.