Kolejna sukienka dżinsowa, której wcale nie szukałam, przyciąga mnie jak magnes..neodymowy. Wybrałam się tylko, w poszukiwaniu upominku. Później do drogerii. Tam to już całkowicie zawrót głowy, perfumy, flakoniki, która kobieta tego nie lubi? Wracam już i nie wiedzieć czemu jeszcze jeden sklep mnie zaprasza, i tam ta sukienka. Dżinsowa, podobna do tych, które już mam. W ogóle mi nie potrzebna, ale ładna. Dokładnie to by była trzecia szmizjerka. Nie trzecia dżinsowa sukienka, ale trzecia dżinsowa szmizjerka. Kolor, krój – to samo, więc czemu chcę ją mieć?? Jakieś subtelności ją różnią od poprzednich, jestem wrażliwa na te subtelności. Do tego tak rewelacyjnie skrojona, czuję się w niej jak bez niej. Ekspedientka pyta czy mam kartę klienta, mam, proponuje mi kod do karty, by 10 procent obniżyć cenę. 10 procent to jak ta landrynka przy kasie, nie robi na mnie wrażenia, ale widzę, że i jej zależy bym sukienkę kupiła. Lechu też mnie zawsze upomina, że wolałby mniej szmat, na rzecz dobrych rzeczy. No i właśnie ta sukienka jest bardzo dobra. Kupić nie kupić ? Oto jest pytanie. Trudniejszych pytań na dziś nie mam 😉
Oto ona.