Zwiedzaliśmy muzeum w Londynie. Leon miał chyba 3 latka- mały był i nie mieliśmy do niego pretensji, że chodzić nie chce piątą, kolejną, itd godzinę po muzeum. Siedział w nosidełku.Tam ma zresztą najlepszą perspektywę. W nosidełku były też przekąski i inne rzeczy pierwszej potrzeby. Jjest tam kilka pojemnych kieszeni – wszystkie były wykorzystane. A później moją kurtkę po cichu tam powiesiłam i Majka tak samo zrobiła. I szedł tak Lechu z tym wszystkim na plecach.To był naprawdę duży bagaż. Moja puchowa kurtka wisiała i robiła wrażenie … sporej objętości. Przechodziła grupa młodzieńców ok 18 letnich chłopców i usłyszeliśmy język polski w jego najbardziej soczystym wydaniu „Patrz ku…. ja pier….o ja pier…. jaki obładowany” Powiedzieli mi to w twarz, bo szłam tuż za Lechem. Chyba pomylili mnie z angielską różyczką i nie spodziewali się, że ja najlepiej ze wszystkich języków świata znam właśnie polski.
Co za niemilcuchów napotkaliście ! Super zdjęcia , dzieci jeszcze takie małe … Pzdr i buziaki Ciociu Asiu :*