O FOTOGRAFOWANIU – Cz.I, Cz.II, Cz.III, Cz.IV
W 2002 roku urodziła się Maja, nastąpił przełom, w świecie fotografii też. Tymczasem byłam bez aparatu, a zaczęłam odczuwać jego potrzebę. Byłam w nowej roli życiowej i nie opuszczałam mojej córeczki na chwilę. Nic nie istniało, tylko ona. Potrzebny był mi aparat i zdjęcia mojej Mai.
Wtedy Lechu zaproponował, by kupić aparat cyfrowy. A CO TO???????????? Nie chcę, nie lubię, jaka karta, jaka matryca, a gdzie jest klisza, nie zgadzam się, chce mieć kliszę, chcę wywoływać zdjęcia i wkładać do albumu, wklejać i podpisywać, brać album pod rękę i jechać z nim do Babci, wyciągać znienacka z wózeczka na placu zabaw i molestować wszystkich na około zdjęciami mojej córeczki! Chcę prawdziwe zdjęcia a nie jakieś cyfrowe.
Niemal wpadałam w panikę słysząc, że Lechu kupi aparat cyfrowy. Nikt nie miał takiego, nie czytałam o tym, dla mnie było za wcześnie nawet na czytanie o tej nowości i zdecydowanie za wcześnie na posiadanie. Lechu był innego zdania.
Przekonał mnie w końcu, gwarantując, że zdjęcia będę mogła wywoływać w tzw. labach i wklejać do woli w albumy. Co dalej z albumami to już wiedziałam. 😉 Przetarta ścieżka – po prostu wyciągamy i chwalimy się, chwalimy i jeszcze raz chwalimy jaka to córa nam rośnie.
Kupiliśmy piękny, srebrny, cyfrowy i cholernie drogi aparat Canona. Prawie nie było nas stać na niego, ale kupiliśmy. I się zaczęło. Fotografia cyfrowa…cdn