12 października w Hiszpanii Święto Narodowe – Dzień Kolumba – jak się właśnie dowiedziałam od mieszkających obecnie w Irlandii Hiszpanów. Wcale się nie dziwię, że są dumni z Kolumba, dumnych chciałoby być więcej, dlatego prace nad ustaleniem skąd naprawdę pochodził Kolumb nadal trwają. Czytałam kiedyś, że nawet o DNA Jagiellonów badacze go poderzewają i już wystąpili o udostępnienie DNA Władysława Jagiełły, który na Wawelu spoczywa. Kolumba podejrzewają o to, że mógł być synem Władysława III Warneńczyka, który był synem Władysława Jagiełły właśnie. No miło by było, niech badają, a nuż okaże się że i ja będę obchodziła kiedyś takie Święto Narodowe na cześć Kolumba.
A tymczasem Kolumb pozostaje włoskim żeglarzem, podróżnikiem, a że w podróż życia płynął pod flagą Kastylii tego Hiszpanom nikt nie odbierze. I fiesta im się należy 12 października jak psu buda 😀
Z naszej wyprawy do Barcelony zostały dwa zdjęcia. Reszta wraz z dyskiem…przepadła. Za to na jednym z nich jesteśmy na tle Kolumny Kolumba.
Pomnik Krzysztofa Kolumba w Barcelonie znajduje się na środku Plaza Portal de la Pau obok Port Vell (Stary Port) i tutaj rozpoczyna się lub kończy najsłynniejszy deptak w Barcelonie, La Rambla. Dla nas się kończył, szliśmy deptakiem do placu i potem do portu. La Rambla to ulica, którą można poznawać chyba latami, tak barwna, bogata we wszystko, niesamowita. Hiszpański poeta Federico Garcia Lorca mawiał: „Rambla to jedyna ulica na świecie, która mogłaby nie mieć końca”. I tak to jest.