Wiało, ale to za chwilę, dopiero gdy dotarliśmy na wzgórze z zamkiem Castillo de Chinchilla. A wcześniej…
Jesteśmy w środkowej Hiszpanii, w Kastylia-La Mancha. To najsłabiej zaludniony region Hiszpanii. Nie da się nie zauważyć typowego pustynnego krajobrazu pagórków i bezdroży. Klimat surowy, mało opadów, gorące, suche lata, zimy z przymrozkami. Przemierzając kilometry widzimy najpierw winnice, przechodzące płynnie w gaje oliwne. 200 km i tylko oliwki. W końcu i one coraz słabsze, znikają ostatnie drzewka, teraz już tylko sucha trawa, albo i nawet nie. Kilometry przejechane w Kastylia-La Mancha, bez zabudowań, cicho i ciekawie, ale to rozległe terytorium. My jesteśmy w prowincji Albacete na południowo-wschodnim skraju Kastylii -la Manchy. I nawet w obrębie tej prowincji bardzo zmienne ukształtowanie terenu. Na północy napotkać możemy ciągnące się po horyzont równiny. Na południu znajdują się tereny typowo górskie osiągające wysokość około 2.000 metrów n.p.m. A cała Kastylia-La Mancha to pasma górskie Sierra, równiny, tereny leśne, rwące rzeki i oczywiście wiatraki, z którymi walczył Don Kichote z La Manchy. Tak więc odkrywania jeszcze dużo, ale wracamy do tu i teraz.
Jesteśmy w Kastylia-La Mancha, w prowincji Albacete i zbliżamy się do miasteczka Chinchilla de Montearagón, średniowiecznej perły regionu.
Z daleka widzimy wzniesienie, a jak wzniesienie to na jego szczycie zamek, a jak zamek to i cała wioska jest. W końcu jest życie! Wszystko skupione na tej jednej górce. Z daleka wygląda na takie stłoczone, domek na domku. Dojeżdżamy, słońce jak to w Hiszpanii, cudowne miasteczko jak to w Hiszpanii, podobne w klimacie do innych, które widzieliśmy. Lubimy!!!
Idziemy wolno na samą górę do XV-wiecznego zamku Castillo de Chinchilla. A po drodze kościół parafialny Santa María del Salvador, z zachodzącymi na siebie stylami z gotyku do baroku oraz wiele budowli pochodzących z XVI-XVIII wieku.
Na głównym placu Ratusz. Inne ciekawe budynki to szpital San Julián, klasztor Santo Domingo i pozostałości klasztoru Santa Ana. Sporo tego. W centrum miasta możemy znaleźć starożytne arabskie łaźnie publiczne. W okresie dominacji muzułmańskiej był to ważny ośrodek wyrobu tkanin, gobelinów. Obecnie miasteczko słynie z ceramiki i garncarstwa. Jest muzeum ceramiki, są sklepy z miejscowymi wyrobami. Idziemy uliczkami między zabudowaniami, a kiedy dochodzimy do zamku jesteśmy na otwartej przestrzeni i wtedy wiatr nas dopada. Nagle, bo nic nie wiało niżej. Teraz wieje i chyba nigdy tu nie przestaje wiać. Widok ze wzgórza niesamowity, wielka równina jak na dłoni, nie dziwi teraz, że zamek jest właśnie tutaj. W odległej przeszłości region był miejscem wielu bitew toczonych pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami a następnie między poszczególnymi władcami chrześcijańskimi przed zjednoczeniem Kastylii i Aragonii w roku 1492. I na koniec wyjeżdżając z miasta pomnik Los Nazarenos w intrygujących kapturach a la Ku Klux Klan. Kiedyś do Los Nazarenos wrócę. I’ll be back.