Gotuję obiadki od jakiegoś czasu, tzn. wypasione obiadki na zamówienie mojego Lecha. To jest jego spełnienie marzeń o gotującej żonie. Formuła wygląda tak, że pytam dzień wcześniej – Co jutro chciałbyś zjeść na obiad? Wtedy Lechu wypowiada życzenie obiadowe i ja je spełniam. I nawet fajnie się z tym czuję, albo czułam, bo Lechu się rozkręca, a tego nie przewidziałam. Miałam nadzieję, że będzie to wszystko fajnie szło, ale z jakimś umiarem…. z jego strony. Kotlety, pulpety , ziemniaczki, zupy różne -wszystko OK, ale ostatnio usłyszałam pierogi leniwe. Na drugi dzień ugotowałam ziemniaki w mundurkach, ostudziłam, ale na wszelki wypadek poszukałam przepisu na pierogi leniwe. Okazało się, że w przepisie nie ma ziemniaków. Pomyliłam z kopytkami. Powiedziałam, że dziś kopytka może….ale usłyszałam echo czyli kopytka dziś nie! Ziemniaki odstawiłam z przykrością i zrobiłam pierogi leniwe i były przepyszne.
Niżej będzie przepis. Podaję, bo nie spodziewałam się, że to takie proste zrobić leniwe pierogi. Do tego dobre dla dzieci, duża ilość twarogu lepsza niż duża ilość frytek. No i najważniejsze, w przepisie było napisane, czas przygotowania 1h – zajęło mi wszystko 15 minut. Przepis trochę zmodyfikowany przeze mnie, ale oszczędza czas przygotowania.
Składniki
Wszystkie składniki wrzuciłam do miski, wymieszałam, zrobiłam wałeczki, pokroiłam wałeczki na małe kawałki i wrzuciłam na wrzątek. Na patelni roztopiłam irlandzkie masło, wsypałam polską bułkę tartą, jak się zarumieniła dodałam cukier. Łowiłam pierogi leniwe z garnka, w którym się gotowały i wrzucałam na patelnie z bułką. Voilà!
A na kolację robiłam znów to samo, od początku. Mieszałam składniki w misce, ręka prawie po łokieć oblepiona – czułam moje poświęcenie jak w tym cieście się paplałam, jednocześnie radość, bo tak smakowały wcześniejsze i wtedy z radością zadałam pytanie A CO JUTRO NA OBIAD CHCESZ?? Byłam przekonana, że odpowiedź, po tych wypasionych leniwych pierogach będzie z jakimś wyczuciem sytuacji, mojej sytuacji…. i wtedy usłyszałam – To jutro może pierogi z mięsem. Kur… , wydobyło się z mojego wnętrza i o ile myślałam, że to tylko moja wściekła myśl, to okazało się, że została usłyszana.