Slieve Bloom

Slieve Bloom. Szlak pokonany w ekspresowym tempie, wszystkie dzieciaki są naprawdę gotowe na wiele więcej  i to one narzuciły rytm. Cały czas goniłam za Leonem, a on gonił za Patrykiem. I goniliśmy za nimi tak, że nie wiadomo kiedy zrobiliśmy trasę. Majóweczka w pięknych okolicznościach przyrody. Pięknie i przyjemnie i czekamy na kolejne wyjazdy.DSC_8572-Edit DSC_8666-Edit DSC_8678-Edit-2 DSC_8595-Edit DSC_8599-Edit DSC_8654-Edit DSC_8603-Edit DSC_8607-Edit DSC_8609-Edit DSC_8614-Edit DSC_8648-Edit DSC_8608-Edit DSC_8621-Edit DSC_8629-Edit DSC_8719-Edit DSC_8725-Edit DSC_8723-Edit DSC_8828-Edit DSC_8762-Edit DSC_8782-Edit DSC_8772-Edit DSC_8777-Edit DSC_8795-Edit DSC_9025-Edit DSC_8793-Edit DSC_8784-Edit DSC_8801-Edit DSC_8850-Edit DSC_8811-EditDSC_8892-EditDSC_8900-EditDSC_8954-Edit DSC_8964-EditDSC_8816-Edit DSC_8939-Edit DSC_8901-Edit DSC_9039-Edit DSC_9060-EditDSC_8910-Editirl2 shliwe bloom

Zajączki

Wielki tydzień dawał nadzieję na słoneczną Wielkanoc. I spełniło się. Nadal mamy piękną pogodę. Tym bardziej miło było w lesie w poszukiwaniu jajeczek od zająca. A propos zajączków. Dopiero niedawno rozmawiając ze znajomymi, którzy pochodzą z różnych części Polski, okazało się, że ten zwyczaj nie jest znany i praktykowany w całej Polsce. U mnie w domu był. Uwielbiałam to, uwielbiają moje dzieci. Majka w szukaniu jajek musiała być najlepsza. Kilka rzeczy na to się składa. Już po kilku godzinach jak się urodziła, usłyszałam od lekarki, która przyszła zobaczyć jak się mamy „A to bystre dziecko!” Okazało się, że rozgląda się po sali, kieruje oczy w stronę światła, innych kontrastowych kształtów, światła i cienia. Majka rosła i zdecydowanie była baaardzo spostrzegawcza. Zadziwiała nas często tym, co nam pokazywała, na co zwracała uwagę. Jej babcia też jest  baaaardzo spostrzegawcza. Oj babcia widzi wszystko u wszystkich i nawet czasem więcej widzi niż w rzeczywistości jest. Mówiliśmy, że Maja po babci ma tą zdolność. Tylko zastanawialiśmy się, jak ukierunkować ją u Mai, by jej spostrzegawczość nie koncentrowała się na dziurawej skarpetce sąsiada, i innych mało ważnych,  przyziemnych i  niepochlebnych dla innych rzeczach.   Na razie się udaje . Maja widzi dużo zalet a nie wad.    Spostrzegawcza jak babcia, a jednak zupełnie inaczej, ufffff    Kolejna składowa Majki pełnego koszyka to przecież fakt, że Maja jest skautem. A skaut potrafi wiele. No i jeszcze umie Maja poruszać się po lesie. Od małego hasa po lasach. Maja trenuje lekkoatletykę i szybko biega.  I na koniec –  Majka była najstarsza z tego szukającego towarzystwa. Nie chcę pozbawiać jej dzieciństwa, ale za rok zdecydowanie będzie szukała na innych zasadach. Alleluja!DSC_8249-EditDSC_8355-Edit DSC_8264-Edit DSC_8258-Edit DSC_8251-Edit DSC_8257-Edit-Edit DSC_8425-EditDSC_8291-Edit DSC_8292-Edit DSC_8286-Edit DSC_8272-EditDSC_8318-EditDSC_8367-EditDSC_8296-EditDSC_8295-EditDSC_8307-EditDSC_8305-EditDSC_8330-Edit DSC_8345-Edit DSC_8417-EditDSC_8383-Edit DSC_8423-Edit DSC_8428-EditDSC_8375-EditDSC_8368-Edit DSC_8396-Edit DSC_8393-Edit

Dolomity

Było tak gorąco i ciężko, że prawie na dałam rady. Prawie, bo zrezygnowałam z wchodzenia, usiadłam. Lechu zostawił Leona i  Majkę ze  mną i poszedł sam. Za 10 minut wrócił z  wiadomością, że do szczytu jest tylko chwila. Wzniosłam się jakoś ponad moją przeciętnść i doczołgałam do celu. Schodzenie też  było ciężkie. A radość wieczorem bezcenna._DSC2085-Editm _DSC2107-Editm _DSC2087-Editm dolomity-m _DSC2196-Editm _DSC2176-Editm _DSC2169-Editmdolomity1m

O tym jak to Hiszpany fieste miały

Wstaliśmy skoro świt, bo plany były ambitne na ten dzień (z tym świtem trochę przesadziłam, ale było rano)  Dojechaliśmy do miejsca, z którego startowaliśmy na Pico Gallinero. A tam już wesoło!!!  Widać jakieś wielkie przygotowania  do wielkiej imprezy. Będzie FIESTA. Żarło się robi, właśnie rozpalają ogień, stoły czekają na gości.
Ale to dopiero przygotowania – świnki jeszcze różowiutkie, ludzie dopiero będą za jakiś czas. Jak wejdą i zejdą z góry -tak myślałam. Dało mi to takiej energii, że już szybko chciałam wejść i zejść akurat na upieczoną  w sam raz świnkę . Jeszcze trochę pokręciliśmy się na dole,  trochę ludzi zaczęło przybywać, w końcu wyruszyliśmy. Szliśmy szliśmy. Nasz król w sandałkach, jak widać na zdjęciach, czyli chodzić za wiele nie miał zamiaru. Nosidełko przygotowane na każdą pogodę -tutaj na wielkie upały -daszek chroni naszego króla od słońca jak tylko sobie tego życzy , po bokach w nosidełku a zaraz pod ręką Leona  butelki z wodą,  więc  co chwilę  mógł  sobie uzupełnić  płyny. Jeszcze  w innej kieszonce ciasteczka – wiec i przekąsić  mógł kiedy chciał. A wszystko to dzieje się na plecach ojca. Cały ten relaks Leona.  Ale idziemy dalej. Widoki jakie są każdy widzi, gorąco jest niesamowicie,rozebraliśmy się trochę, u góry zrobiło się zimno -ubraliśmy się. Było bosko, cudownie. Jesteśmy zrypani zrypani. Teraz schodzimy -ciężko się schodzi  ale jak już sobie na dole klapniemy jak sobie świniaka zamówimy , piwko, FIESTA!!!!  Z góry widzimy już całą masę ludzi, nie widziałam aż tylu na szlaku a tym bardziej by mnie dwa razy mijali. Zbliżamy się, podchodzimy  do budek i widzę wielkie michy – takie metalowe wielkie michy pełne gnatów – kości – jakiejś podpalonej skóry. Same wielkie michy pełne  obgryzionych do szpiku kości… Czyli wszyscy przyszli od razu świętować …u podnóża góry.

_DSC1205-Editm _DSC1210-Editm _DSC1218-Editm _DSC1219-Editm Bez-nazwy-1m _DSC1223-Editm _DSC1474-Editm _DSC1348-Edit-3m czasem-jestem--u--gory-Editm _DSC1255-Editm _DSC1250-Editm _DSC1290-Editm _DSC1302-Editm _DSC1486-Editm _DSC1318-Editm _DSC1368-Editm _DSC1385-Editm karmienie-nszych--ptaszków-Edit-mm _DSC1357-Editm _DSC1446-Editm _DSC1340a-Editm _DSC1466-Editm _DSC1439-Editm _DSC1323-Editm _DSC1348-Editm