Slieve Bloom. Szlak pokonany w ekspresowym tempie, wszystkie dzieciaki są naprawdę gotowe na wiele więcej i to one narzuciły rytm. Cały czas goniłam za Leonem, a on gonił za Patrykiem. I goniliśmy za nimi tak, że nie wiadomo kiedy zrobiliśmy trasę. Majóweczka w pięknych okolicznościach przyrody. Pięknie i przyjemnie i czekamy na kolejne wyjazdy.
Archiwa tagu: Maya
Zajączki
Wielki tydzień dawał nadzieję na słoneczną Wielkanoc. I spełniło się. Nadal mamy piękną pogodę. Tym bardziej miło było w lesie w poszukiwaniu jajeczek od zająca. A propos zajączków. Dopiero niedawno rozmawiając ze znajomymi, którzy pochodzą z różnych części Polski, okazało się, że ten zwyczaj nie jest znany i praktykowany w całej Polsce. U mnie w domu był. Uwielbiałam to, uwielbiają moje dzieci. Majka w szukaniu jajek musiała być najlepsza. Kilka rzeczy na to się składa. Już po kilku godzinach jak się urodziła, usłyszałam od lekarki, która przyszła zobaczyć jak się mamy „A to bystre dziecko!” Okazało się, że rozgląda się po sali, kieruje oczy w stronę światła, innych kontrastowych kształtów, światła i cienia. Majka rosła i zdecydowanie była baaardzo spostrzegawcza. Zadziwiała nas często tym, co nam pokazywała, na co zwracała uwagę. Jej babcia też jest baaaardzo spostrzegawcza. Oj babcia widzi wszystko u wszystkich i nawet czasem więcej widzi niż w rzeczywistości jest. Mówiliśmy, że Maja po babci ma tą zdolność. Tylko zastanawialiśmy się, jak ukierunkować ją u Mai, by jej spostrzegawczość nie koncentrowała się na dziurawej skarpetce sąsiada, i innych mało ważnych, przyziemnych i niepochlebnych dla innych rzeczach. Na razie się udaje . Maja widzi dużo zalet a nie wad. Spostrzegawcza jak babcia, a jednak zupełnie inaczej, ufffff Kolejna składowa Majki pełnego koszyka to przecież fakt, że Maja jest skautem. A skaut potrafi wiele. No i jeszcze umie Maja poruszać się po lesie. Od małego hasa po lasach. Maja trenuje lekkoatletykę i szybko biega. I na koniec – Majka była najstarsza z tego szukającego towarzystwa. Nie chcę pozbawiać jej dzieciństwa, ale za rok zdecydowanie będzie szukała na innych zasadach. Alleluja!
Geny
Kiedy urodziła się Maja, trochę podrosła i zaczął być widoczny i odczuwalny jej charakter, wiedzieliśmy, że po ojcu go odziedziczyła. W największym skrócie wygląda to tak, że dla nich szklanka jest w połowie pełna, dla nas w połowie pusta. No właśnie! Dla nich, dla nas. Taki podział charakterologiczny w domu obowiązuje. Nas – to ja i Leon.
Majki charakter uwielbiam, zazdroszczę jej, jestem szczęśliwa, że go ma. Ojciec tym bardziej jest dumny, jej sukcesy, czasem albo i często odbiera jako swoje, bo już się zatracił w tej ich jedności.
Ale ma Majka też coś ze mnie. Właśnie odkryła najnowszą część Horrid Henry, na Amazonie w promocyjnej cenie niecałe 2 funty. Widzę jej szczęśliwe spojrzenie i wiem co zaraz powie. Powie ile będzie kosztowała ta książka za miesiąc w Eason. Tak, tak e14 – wiem. Zakup staje się oczywisty, ale skoro najpierw może przeczytać 10 stron książki, by ocenić czy jej odpowiada za darmo, to zrobi to. Czyta, odpowiada jej, kupuje. Płaci 2 funty. I czyta dalej, by przeczytać do końca dnia, bo w ciągu 24 godzin może jeszcze książkę oddać i odzyskać swoje 2 funty. Czyta z wypiekami na twarzy, po pierwsze, bo czyta, a po drugie, bo te 2 funty czekają na nią. I to właśnie Majka ma po mnie. Szanuje pieniądze. Bardzo mocno! Można to też inaczej nazwać, ale ja lubię jak napisałam. 😉
Rześki spacer
Styczniowy, szybki spacer z propagatorką zdrowego stylu życia. Spacer nie przebiegał bez zakłóceń. Athlone zamiast zasypane śniegiem, zalane w wielu miejscach. Poziom wód bardzo wysoki. Niektóre boczne dróżki zalane, więc zanim jeszcze dojechaliśmy w umówione miejsce musieliśmy zawracać, bo właśnie na takie trafiliśmy. W końcu dotarliśmy i cieszyliśmy się rześkim powietrzem i słońcem tego dnia. Święta już zakończone, Nowy Rok, nowe postanowienia, nowa zdrowa dieta, regularny trening. Rozmowa była wokół tych tematów. Na koniec jeszcze raz spojrzałam na tyłek Ew i tym bardziej jestem zmotywowana!
Święta, święta
Bóg się rodzi!
Kolejne Święta myślę, jak przeżyć nieco inaczej. Uciec od wszech panującej „Last Christmas”, zakupów i braku przeżywania duchowego. Uciec od nadawanego w k a ż d e Święta Kewina, który sam jest w domu. Z Kewinem poradziliśmy sobie w tym roku, odłączyliśmy się od telewizora na początku listopada. Trochę pomogło. Dzięki temu też, nie widziałam reklamy napoju znanego na całym świecie, świątecznej wersji tej reklamy oczywiście, w której owy napój obowiązkowo stoi na wigilijnym, świątecznym stole. Cudownie wyglądają te 2 litrowe plastikowe butle na stole 😉 A co tam kompot z suszu, czy „Jezuś malusieńki”. Komercyjny świat dyktuje co i jak robić. Zamiast tradycyjnego kompotu – najpodlejszy w składzie napój, zamiast pięknych polskich kolęd – George Michael. Ulegamy wszyscy medialnej nagonce. Trudno od tego uciec jakbyś silny nie był i świadomy, ale bycie świadomym pomaga zatrzymać się na chwilę. Czasem chwila wystarczy, by coś zmienić. Na początek plastikowe butle z wmawianym nam niezbędnym napojem, można pod stół włożyć. Od razu wystrój się poprawi, a jeszcze przestaną zasłaniać biesiadnika.
Niżej trochę świątecznych zdjęć. Możliwe, że będzie więcej wkrótce w ramach zaplanowanego sprzątania dysku. Pozdrawiam serdecznie!
Trzynastego w piątek
…wszystko zdarzyć się może, ale od początku. W zabobony nie wierzę, przesądy i inne gusła. Przynajmniej tak zawsze mówię głośno. Nie wierzę! Jednak jak ma być trzynasty i wypada w piątek przypomina mi się moja 6 klasa podstawówki. Był właśnie piątek trzynastego i na matematyce okazało się, że nie mam ekierki, nie miałam też cyrkla tego dnia, a to geometria była. Pani od matematyki nie wytrzymała i wstawiła mi dwóję. Następnie zawołała mnie do tablicy i miałam zadanie zrobić. Zadania nie chciałam zrobić, bo już dostałam dwóję przed chwilą. Pani znów nie wytrzymała i postawiła mi drugą dwóję. Co było dalej dokładnie nie pamiętam, ale później dostałam jeszcze do dzienniczka uwagę i wezwanie do szkoły dla mojej mamy. Wydaje mi się, że trochę napyskowałam wtedy. Mama w szkole była, nauczycielka zastanawiała się co się ze mną stało, z kim na głowy się zamieniłam (to było jej powiedzonko ulubione i używała zawsze jak dobry uczeń dostawał słabszą ocenę) Co się stało? Co się stało? Mama wiedziała co się stało – cycki jej rosną – to się stało! Później już często słyszałam, że przez te cycki, co mi rosną jestem bardzo pyskata i zbuntowana. Od tamtego czasu piątek trzynastego mam jakoś z tyłu głowy. Dziś piątek trzynastego pechowy czy nie? Zgubiłam portfel przed sklepem komputerowym ( chłopakom ze sklepu bardzo dziękuję za pomoc, udostępnienie nagrań z kamery ) Kiedy się zorientowałam, że go nie mam, nie mogłam wrócić do sklepu, bo Leona odbierałam ze szkoły. Odebrałam Leona. Leon idzie z prezentem od Mikołaja, bo dziś w szkole mieli wycieczkę i Mikołaja i takie tam. Niesie ten pakunek, worek taki i nagle rękę do góry z tym workiem i łup mi w twarz. A w worku były drewniane puzle w drewnianym pudełku. Oj bolało. Pojechaliśmy do sklepu, portfela nie ma, ale na nagraniu z kamery widać jak mi wypada na ulicę, gdy wsiadam do samochodu. I leży sobie. Leży, leży, oglądamy sobie ten filmik, nikt go nie chce podnieść, a już muszę jechać, bo Majkę teraz trzeba ze szkoły odebrać. No, w końcu ktoś go podniósł…i poszedł z moim portfelem. Prawo jazdy, dowód, gotówka i karty męża, bo akurat miał dobry humor i mi je udostępnił 😉 Jeszcze talony świąteczne do Dunnsa Oj nie będzie Świąt, nie będzie prezentów, a na pewno już ja nic nie dostanę. Podły miałam humor. Zdążyłam odebrać Majkę ze szkoły, wróciliśmy do domu. I oto Leon podaje mi z radością liścik ze skrzynki. Podawanie poczty to jego pasja, zawsze pierwszy jest przy drzwiach i ma ambicję,by każdy list przeszedł przez jego ręce. I tym razem mi Leon podał najmilszy liścik od dawna. Znalazłem twój portfel, zadzwoń.John. Cieszyłam się jak dziecko. No i czy ten piątek trzynastego dziś jest pechowy czy szczęśliwy dla mnie? Na wszelki wypadek fajnie, że już się skończył 😉
Idą Święta
Weselicho
Szrenica
Majka wróciła ze szkoły mocno oburzona. Inne miała plany na popołudnie a tu taki pech. Okazuje się, że w ostatniej minucie zajęć, jak już byli spakowani i właściwie tylko czekali, by wyjść z klasy, Pani zadała im NA JUTRO, N A J U T R O (jeszcze raz przeliterowała Majka) nauczyć się nazwy i położenie wszystkich gór Irlandii. No też mi problem Maju, dużo tego nie ma, taka mała Irlandia, dasz radę. W wielu spośród tych gór byłaś nie raz, teraz tylko popatrzymy na mapę i będzie OK. Majka ochłonęła, otworzyłyśmy mapę i przy okazji powspominałyśmy polskie góry i Mai wyprawy.
Na zdjęciach zimowe wejście na Szrenicę 1362 m n.p.m. Leon w brzuchu.2008 rok. Schronisko Szrenica
Z Córką rozmowy
Moja jedenastoletnia córka, coraz częściej jest zamyślona. Widzę jej nieobecność, i jej myśli gdzieś daleko. Przypominam jej, że jeśli chce coś powiedzieć może śmiało to zrobić a ja postaram się wysłuchać, doradzić, jeśli rady oczekuje. I tak się dzieje. Za każdym razem, gdy coś się wydarza ja to w niej widzę. A ona najpierw trawi problem sama, później powoli się zbliża. Krąży wokół tematu, zadaje pytania, ale jeszcze z pozycji osoby trzeciej. Powoli osoba trzecia staje się pierwszą. Jej problemy są typowe jakie maja nastolatki. Pamiętam siebie w podstawówce i jak się wtedy wydawało moje problemy wielkie, największe jakie mogły być. A wszystkie problemy dotyczyły koleżanek i kolegów. Relacji. Dziś słuchając Mai cieszę się, że rozumiem przez co zaczyna przechodzić. Mam nadzieję, że będę rozumiała również w następnych latach. Ale zaczyna się już teraz. Trochę się boję.
Kickboxing
Kickboxing – nowe odkrycie Mai. Właśnie skończyły się Mai treningi GAA. Do lutego przerwa tzw. zimowa. Nic to z zimą, w polskim rozumieniu nie ma wspólnego, bo nie chodzi o niską temperaturę, ale o porę, która właśnie nastała, czyli deszczową. A ta, przekłada się na wygląd boiska, na którym trenują dziewczyny. Trenują i grają na trawie, która do lutego będzie wyglądała jak polski stadion narodowy przed meczem Polska-Anglia.
Dwa wieczory Majka postanowiła sobie szybko zorganizować. Poszła na trening kickboxingu i się zachwyciła. Zapowiedziała, że chciałaby chodzić 3 razy w tygodniu. Zasugerowałam, że może to za dużo. Perspektywa kursowania, dokładnie na drugi koniec miasta przeraża mnie, bo i tak już kursuję za dużo. Po treningu prezentowała mi różne takie wymachy kończynami dłuższą chwilę. Znudzona wyciągnęłam aparat. Dla każdego coś miłego -pomyślałam.
Maja jest nastolatką!
Pierwszy raz zobaczyłam, że Maja nie jest już tak zwyczajnie dzieckiem ok. jej 8-9 roku. Zdjęcie z tej chwili jest jednym z moich ulubionych – wkleję jak je zlokalizuję. A dziś Majeczka ma 11 lat. I dziś śmiało mogę mówić, że jest nastolatką! Maja urodziła się w dniu, w którym Sting obchodził swoje urodziny. Nie bez powodu, bardzo go zawsze lubiłam 😉 Trochę żartuję, porównując ludzi ze względu na datę urodzin. Gdybym nie żartowała, musiałabym być zmartwiona moją datą urodzin, bo w ten sam dzień obchodzi urodziny Władimir Władimirowicz Putin. Chyba, że poszukałabym w nim jakiś fajnych cech. Coś by się znalazło 😉 Przecież on tygrysa się nie boi, niedźwiedzia oswoi, jak łowi rybę, to tylko rekordowych rozmiarów, pilotuje samolot, nurkuje, konno jeździ doskonale, narty doskonale -dużo by jeszcze wymieniać, co doskonale robi Putin. Jeszcze gra na fortepianie i kocha poezję (nie mogłam się opanować) No to może i fajny ten Putin. 😉 Wracając do 2-go października – fajna Maja się urodziła i fajny Sting! Fajny dzień! Więc trochę muzyki, którą uwielbiam, z tekstem uwielbiam jeszcze mocniej. Kocham ten tekst, ponadczasowy i bardzo dobry.
Majka wróciła dziś ze szkoły i dostała prezent na urodziny.Rower i nowe rowerowe ciuszki. Była to wielka niespodzianka. Bardzo szczęśliwa, jak tylko zapoznała się z przerzutkami i hamulcami, ruszyła na przejażdżkę po osiedlu, w celu dokonania prezentacji. Jeszcze bardziej szczęśliwa wróciła, bo rower został dobrze przyjęty wśród lokalnej społeczności Kocham uśmiech mojej córeczki, uzębienie przejściowe dodatkowo mnie rozśmiesza, ile razy patrzę na te zdjęcia.
Jest brąz!
Chwalę się dziś, dumna jestem z mojej córeczki! Bardzo! Na olimpiadzie międzyszkolnej Maja zdobyła trzecie miejsce w biegu na 100m. Pod koniec czerwca w szkolnym dniu sportu Maja startowała w biegach. Byłam trochę niepewna czy w ogóle powinna startować, dwa tygodnie po ściągnięciu gipsu ze złamanej nogi. Lekarz nie mówił, że nie może pobiec, więc pobiegła. Bałam się bardzo o nogę, sugerowałam by biegła tak bardziej na pół gwizdka z akcentem na pół. Zdobyła brąz. I teraz jako medalistka szkolna dostała się na międzyszkolną olimpiadę. Biegi odbywały się na stadionie AIT. Widziałam jaka jest podekscytowana tym startem. Do szkoły z medalami wróciła czwórka dzieci -Maja z brązem za 100m, Nessa ze srebrem za 400m i dwóch chłopców z najstarszej klasy. Rozmawiałyśmy w domu o atmosferze zawodów o emocjach. Sama zawsze bardzo przeżywałam zawody. Pamiętam, że był duży stres przed startem, ale też jakiś rodzaj euforii potem. Majka opisała swoje emocje zupełnie podobnie do tych, które ja miałam, znałam, pamiętam. Tym bardziej się cieszę z jej startu. I jestem dumna z mojej córki za to wszystko!
Wczoraj świętowaliśmy Leona Urodziny , również Mai medal tak długo, że Majka nie zdążyła odrobić wszystkich lekcji. Rano zauważyłam, że książkę, z niedokończonym zadaniem zostawiła w domu. Wiem co kombinuje, wiem, że będzie wolała udawać w szkole, że zapomniała książki niż pokazać, że zadanie w niej nie jest zrobione. Znam ją tak dobrze. Będziemy miały rozmowę o tym po szkole, ale nie jestem na nią zła ani trochę. W tym zachowaniu też widzę jej ambicje i odpowiedzialność. Troszeczkę będę musiała ją skarcić, za udawanie, że książki zapomniała podczas gdy zostawiła ją z premedytacją. Ale to będzie tylko takie pro forma. W sercu jestem sto procent za nią!!