To była impreza pt.”Stary wyjechał”. Jej drugi tytuł „Francja”. Jako, że impreza tematyczna, postanowiłam wypełnić moje 8 ramek treścią związaną ze spotkaniem – Francją. Elegancją. Wypełniłam ramki, usuwając poprzednią kolekcję, ruchomą, bo w ramkach lubię zmiany. Wyszło wspaniale, napatrzeć się nie mogłam i patrzyłam. To było na kilka dni przed spotkaniem, a w dniu spotkania… Przyszła Sylwia (zawodowo zajmująca się grafiką) i przyniosła super plakat. Ale przyniosła też więcej mniejszych wydruków i rozwiesiła je wszędzie. I wtedy moje ramki przestały pasować, przestały być w ogóle takie piękne. Tak było już do końca. Mało wzbudziły zachwytu, właściwie mało uwagi, zachwytu wcale. Jak Sylwia rozwieszała swoje zdjęcia, zaczęłam gotować zupę cebulową. Niech ta zupa przynajmniej się uda. Sylwia chce pomóc przy zupie, czasu jest mało, pomoc potrzebna, ale jest obawa, że mi i zupę ugotuje. I wtedy po francusku, przed posiłkiem rozpoczęłyśmy aperitif, po francusku był to pastis. To był rewelacyjny pastis i zupa ugotowała się sama. Przyszły wszystkie dziewczyny, każda z francuskim suwenirem (dla ciała i dla duszy)…reszta to fotorelacja, też zrobiła się sama.
Nie kto inny mógł być odpowiedzialny za muze, było rewelacyjnie i oczywiście w temacie.
Blondi dziś grymasi…. …i grymasi