Kiedyś to Leon był elegancki, ubierałam mu taki jak na zdjęciu biały sweterek, kapelusik, prezentował się elegancko. Co innego dziś. Dresu nie ściąga, wszędzie dres i tak od 3 lat jedna stylówka.
Leon zapragnął mieć urodzinową imprezkę na swoje 10 lat. Widzę, że mu zależy więc coś może ugram – zaproponuję, że imprezkę zorganizuję a on w ten dzień ładnie się ubierze, koszula, spodnie – cokolwiek tylko nie ten dres!
Mówię mu „Na Urodziny ładnie się ubierzesz”
„O nie, nie – na Urodziny się ładnie nie ubiorę, tylko wyprasz addidas”
Dobre i to.Na zdjęciu mały i grzeczniejszy Leon w pięknych, irlandzkich okolicznościach przyrody.
Wakacje naszych dzieci zaczęły się w czerwcu, ale nic z tego. Zaraz jak wakacje zaczęły się od szkoły irlandzkiej, zaczęła się też nauka do szkoły polskiej. Egzaminy ustawione z premedytacją na koniec sierpnia, co oznacza całe irlandzkie wakacje uczymy się polskiej szkoły. Może nam dzieci kiedyś to wybaczą 😉
Ale jak tylko egzaminy zostaną zaliczone, będziemy mieli jeszcze 10 dni do rozpoczęcia nowego roku szkolnego w Irlandii i wtedy wakacje będą, wypasione – jakie tylko będą chciały – taką mamy umowę.
Tymczasem nauki dużo, ale weekendy nasze! Prostujemy kręgosłupy nad oceanem, czyli jesteśmy na trasie Wild Atlantic Way. Jak jeszcze oficjalnie trasy nie było, to też na niej byliśmy. Teraz jest pięknie oznaczona, świetne logo, dobra promocja, bardzo mi się podoba. Bardzo mi się podoba całe wybrzeże, Irlandia bardzo mi się podoba – po prostu! Pal licho pogoda!
Dzień, noc i znów dzień na plaży Lacken Strand. Odpływ, przypływ i znów odpływ. Mała plaża, wielka plaża. Dziewicza, malownicza, na uboczu, cisza, przestrzeń. I dalej trasą WAW jedziemy zobaczyć Downpatrick Head. Miejsce owiane legendą, jak to często w Irlandii, a związaną ze Świętym Patrykiem – jeszcze częściej 😀
Na pewno jest to piękny przylądek. Szum fal, które rozbijają się o klify. Ziemia i Ocean. Ląd i woda. Trochę przerażająco, by spoglądać w dół. Zbliżamy się do krawędzi klifu i oto jest! Pazur Diabła.
Oprócz legendy istnieje również bardziej racjonalna teoria na temat oddzielenia tej części lądu. To efekt niszczycielskiego sztormu z 1393 roku. Skłaniam się ku tej wersji, chociaż lubię te legendy, baśnie, opowieści i irlandzką promocję.
Oczywiście nie mogło zabraknąć i owieczek- jest trawa jest owca.
Słońce, słońce i jeszcze raz słońce było głównym celem naszego spontanicznego wyjazdu na Lanzarote. W ciągu zimy to idealne miejsce w Europie, aby złapać trochę słońca. Temperatura wynosi około 25 °C, a woda w Atlantyku jest ciepła. Postanowiliśmy choć na trochę przenieść się w inną rzeczywistość ! Oj, bardzo to inna rzeczywistość do tej, którą funduje nam Irlandia już długi czas.
Udało się, słońce od wschodu do zachodu codziennie, cały pobyt.
Na plaży Papagayo.
W południowej części Lanzarote, nieopodal kurortu Playa Blanca, w którym się zatrzymaliśmy znajduje się jedna z najbardziej popularnych, okrzyknięta najpiękniejszą, plaża tej wyspy. Plaża bajeczna, jak z folderów reklamowych z białym piaskiem, co na wulkanicznej wyspie nie jest takie oczywiste. Woda bardzo czysta, w kolorze szmaragdowym. Idealna dla wdrożenia się w snorkeling i korzystania z bogactw tutejszych głębin morskich. A dla tych co nie wypływają dalej rybki pływają dosłownie pół metra od brzegu zaraz pod powierzchnią wody. Miał zajęcie Leon długi czas, karmił je i łapał.
Dodatkowo całość otoczona jest skałami, przez co wygląda jeszcze ciekawiej . Wielu turystów właśnie dla trekkingu tu przyjeżdża, ja nie miałam butów na tym wyjeździe, także leżałam i leżałam na plaży Papagayo.
Na zdjęciach wyżej można pomyśleć, że byliśmy sami na plaży. Nic z tego. Naczekałam się, by zrobić kilka takich spokojnych ujęć. W rzeczywistości plaża była pełna ludzi, sporo pań opalało się toples. Dosyć to irytujące dla mnie, bo po pierwsze biegała taka oto młoda bez stanika i denerwowała, że tak ma wszystko akurat na miejscu, obok starsza też bez stanika denerwowała, że już nic nie jest jak powinno być. Tak źle i tak niedobrze. Lepiej by jednak założyły te staniki na plaży gdzie 90 procent plażowiczek miało. Tolerancyjny za to bardzo Lechu (bo rozmowa w tym temacie musiała się z mojej woli odbyć natychmiast) stwierdził, że skoro to dla nich naturalne to niech sobie nie noszą staników. No jakie naturalne????? Naturalne jest założyć stanik na cycki!!!! Przecież.