Archiwa autora: fuji
Muzeum Picasso
Malaga – Morze Alborańskie
Malaga okazała sie przepiękna!
Wylądowaliśmy w Maladze przypadkowo, po tym jak spóźniliśmy się na lot do Almerii. Ale!!!! Jak mówi mój teść i ma rację „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”
Malaga okazała się przepiękna.
Malaga – Alcazabra
Lecimy, lecimy
Po wczorajszym spóźnieniu na lot, dziś przed czasem 😉 Portret Rodzinny, wypisz wymaluj my. I jesteśmy – Malaga
Zasłużone wakacje Mai
Ciężki czerwiec pod hasłem Junior Cert za nami. Na wyniki trochę poczekamy , bo aż do września, ale zawsze będę miała przed oczami Majki roześmianą twarz kiedy przyjechałam po nią po matmie.
Teraz wakacje!
Irlandia już nie jest taka zielona
Lato 2018 w Irlandii jest wyjątkowe. Trwa już tak długo, Irlandia słoneczna i bez opadów. Pierwszy raz widzę w Irlandii trawę, która nie jest zielona. Mamy też żółty alert pogodowy ze względu na wysokie temperatury. Trawa wyschła i też jest żółta.
A dla mnie taka pogoda jest rewelacyjna. Ciepło jest przyjemne, ale nie męczące. Pozwala na korzystanie z różnych wodnych sportów, i te różne aktywności Leon uskutecznia.
Wycieczka szkolna, potem obóz harcerski nad oceanem, surfing w Sligo, nurkowanie, kajak, rowerowe wycieczki, i na dobitkę godziny z kumplami na podwórku. Oto Leon. Je tyle co kot napłakał, pije hektolitry wody, generalnie zajęty.
Lough Boora
Lough Boora Jeśli tylko nie pada spacer tutaj jest idealny. Miejsce gdzie sztuka i natura spotykają się i tworzą niesamowitą symbiozę. Rozległy teren 20 hektarów z różnymi trasami, możliwość wypożyczenia rowerów, kawiarnia. Spokój, cisza. Rewelacyjne miejsce, godne polecenia.
Birr
Dobrze się bawiliśmy cały dzień w Birr, aż pod koniec, kiedy pomyślałam o powrocie przypomniało mi się, że biletu z parkomatu nie włożyłam za szybę samochodu. Dokładnie przypomniało mi się jak to wyglądało kiedy przyjechaliśmy na parking. Trochę poniewczasie ta retrospekcja, ale jednak pamięć mam dobrą – chociaż czasem nie wiem gdzie ona jest. Dobra i nie wiadomo gdzie? Hmm
W parkomacie wydrukowaliśmy bilet, wydrukowaliśmy, bo koniecznie Leon chciał poprzyciskać co się dało i osobiscie bilet wyciągnąć. Zrobił to, bilet mi przekazał, włożyłam go do kieszeni i poszliśmy. To był pierwszy błąd, że bilet wylądował w kieszeni a nie za szybą, ale dalej… Weszliśmy do
kupiliśmy bilety wstępu, bilety schowałam do kieszeni znów, a bilet z parkingu wyciągnęłam i już zaczełam się rozglądać za pierwszym koszem na śmieci, by się go pozbyć. Pierwszy kosz był tuż obok i właśnie tam wyrzuciłam bilet parkingowy.
Wieczorem przy decyzji o powrocie wszystko się przypomniało. Wiedziałam już, że biletu nie mam, wiedziałam gdzie jest, nawet zaszliśmy do tego śmietnika, ale nikt nie chciał zanurkować. Była jeszcze szansa, że na parkingu, parkingowy nie odwiedzi naszego samochodu. Niestety odwiedził, i skończyło się mandatem a przecież za parking zapłaciłam! I to za cały dzień postoju!
A Birr piękne w słońcu, dla maluchów plac zabaw, spacer dla starszych, małe centrum nauki, techniki dla dociekliwych. Niestety wnętrza zamku słabo dostępne, bo tylko na zapisy plus całkowity zakaz zwiedzania zamku dla dzieci poniżej 12 roku życia 😀 No tak – takie dzieci poniżej 12 roku życia to przecież niesamowite szkodniki są. Zamek w Roscommon niech sobie zwiedzają, tam tylko fragmenty murów zostały, więc mogą zwiedzać. Ale zamek w Birr…. nie dla dzieci! 😉
Las w Ballymahon
Newcastle HouseLetni spacer w lesie, którego już za chwilę może nie być, bo właśnie tutaj powstanie coś takiego. Rozumiem, że trochę lasu będzie trzeba wyciąć. Więc spacerujemy póki można.
Newcastle Woods
Junior Cert
Dziś nasza Maja pisze pierwszy egzamin Junior Cert – angielski. Jutro irlandzki, matematyka i tak dalej kolejne dni aż wypisze się z 11 przedmiotów, których przez 3 lata uczyła się w The Bower. Ostatni egzamin 19 czerwca i już nie możemy się doczekać tego dnia, bo to będzie zasłużony odpoczynek dla niej, ale też dla mnie. Jeśli chodzi o ojca to on raczej spokojnie to przeżywa co nie znaczy że go nie obchodzą Mai egzaminy i mu nie zależy. Spokój jego jest związany raczej z pewnością, wiarą w córkę. Ja przeżywam to inaczej, bardziej emocjonalnie. Jak wszystkie rzeczy, które dotyczą Mai i Leona.
Junior Cert można porównać do egzaminu gimnazjalnego, czy przedwojennej małej matury w Polsce. Tutaj każdy przedmiot jest zdawany na wybranym przez ucznia poziomie – Irlandzki i matematykę można zdawać na 3 poziomach (Higher, Ordinary and Foundation)– wyższym, normalnym i podstawowym, pozostałe przedmioty na 2 poziomach – wyższym i normalnym. Egzamin może zakończyć, zgodnie z prawem edukację dziecka (upsss…młodzieży) w Irlandii. Jeśli uczy się dalej teraz wybiera 6 przedmiotów, które bedzie zdawało na maturze. Wybiera się również poziom nauczania tych przedmiotów, i podobnie matematyka i irlandzki ma 3 poziomy, pozostałe przedmioty 2 poziomy nauczania. Angielski, irlandzki i matematyka wybrać musi każdy 😉 czyli tak naprawdę wybiera się trzy przedmioty. No ale do matury jeszcze trochę.
Maja pisze właśnie małą maturę i o tym miało być. Zahaczyłam o przyszłość, bo to już wiemy że Majka nie kończy na Junior Cert edukacji, ale co dziwne usłyszałam kilka dni temu od niej ona w ogóle nie chce kończyc edukacji i nie chce pracować- ona chce w tych swoich książeczkach i zeszytach tak żyć. No trochę to mnie z rytmu wybiło. Myślałam edukacja edukacją – dobrze się uczyć, ale z myślą wyuczenia – zakończenia. A ona tak poważnie, że nie widzi siebie w pracy….Ostatni dzień szkoły przed Junior Cert – książki i zeszyty były wszędzie Ciuchy w szafie, na podłodze, na krześle, brudne z czytymi, plus talerze pomiędzy i inne naczynia- ogólnie wszystko u niej zawsze w takim bałaganie, że szkoda pisać, ale książki potrafi sobie poukładać.
Do dzieła Maja! Pisz ile wlezie! I myśl!
City Break – Gdynia
Nadal zimno, a tu płaszczyk ledwo się dopina.Był Gdańsk, jest i Gdynia. Rzut beretem z Gdańska, nie można było nie odwiedzić, tym bardziej że Gdyński modernizm to Lecha ulubiony styl w architekturze, a niewiele jest w Europie tak wielkich, zwartych zespołów architektury modernistycznej jak w Gdyni.
Szlachetna prostota, funkcjonalizm, nowoczesne rozwiązania konstrukcyjne – tak w latach 30 – tych ubiegłego wieku powstawało Śródmieście Gdyni. A dzisiejsze budowle świetnie się w Gdynię wpisująDar PomorzaI tyle zdjęc, bo mi zimno w łapki było.
City Break – Gdańsk
Gdyby nie temperatura w okolicach zera jaką mieliśmy w Gdańsku, powiedziałabym, że to był świetny City Break – ale i tak mówię, było wspaniale! Odzwyczaiłam się od ujemnych temperatur. Majki zimowa kurtka została kupiona na 2 dni przed wyjazdem do Gdańska, kiedy sprawdziliśmy przewidywaną temperaturę powietrza. I na szczęście, że ją miała.
Gdańsk przywitał nas słoneczny i mroźny. Zwiedzanie odbywało się z częstymi przystankami na ogrzanie się. Idealna sytuacja dla Mai i Leona, bo uwielbiają kawiarnie, restauracje i wszelkie miejsca, gdzie chcą zamawiać, siedzieć, pić, jeść. W Gdańsku, przepięknych lokali z ukochaną kuchnią polską jest dużo. Korzystaliśmy, a ja po tym jak dobiłam do 70 kg żywej wagi, przesytałam się przejmować kaloriami i czymkolwiek.
Przy okazji tego przeraźliwego zimna odwiedziłam więcej niż zazwyczaj galerii, sklepów z pamiątkami, jubilerów z bursztynami.
A propos galerii – cuda widziałam i piękne rzeczy. Zachwycające, nie można oczu oderwać, chciałoby się wszystko kupić….ale już mam kilka takich cudnych rzeczy, z których nawet kurzu czasem nie chce się zetrzeć. Tak więc zapieram się nogami i rękami przed zakupem kolejnego pięknego przedmiotu.
Oto kilka pięknych rzeczy od artystów z Gdańska, z których jednak zupy się nie da ugotowac 😉 Gdański Teatr Szekspirowski Stocznia Gdańska
The Lacken „Gazebo”
„Gazebo” konstrukcja stoi na szczycie wzgórza Lacken, na tyłach zamku Lacken. Prawdopodobnie wzniesiona w drugiej połowie XVIII wieku. Historia nie jest pewna, więcej przypuszczeń niż pewności. Stąd w pogodny dzień można zobaczyć góry Killybegs w Donegal, albo Ben Bulben, Sligo i Knocknarea. Doskonały punkt widokowy, widzimy zatokę i ląd przez wiele kilometrów.
more about The Lacken „Gazebo”