2014 rok, Nowa Sól i wakacje 😉
Archiwa tagu: Poland
City Break – Gdynia
Nadal zimno, a tu płaszczyk ledwo się dopina.Był Gdańsk, jest i Gdynia. Rzut beretem z Gdańska, nie można było nie odwiedzić, tym bardziej że Gdyński modernizm to Lecha ulubiony styl w architekturze, a niewiele jest w Europie tak wielkich, zwartych zespołów architektury modernistycznej jak w Gdyni.
Szlachetna prostota, funkcjonalizm, nowoczesne rozwiązania konstrukcyjne – tak w latach 30 – tych ubiegłego wieku powstawało Śródmieście Gdyni. A dzisiejsze budowle świetnie się w Gdynię wpisująDar PomorzaI tyle zdjęc, bo mi zimno w łapki było.
City Break – Gdańsk
Gdyby nie temperatura w okolicach zera jaką mieliśmy w Gdańsku, powiedziałabym, że to był świetny City Break – ale i tak mówię, było wspaniale! Odzwyczaiłam się od ujemnych temperatur. Majki zimowa kurtka została kupiona na 2 dni przed wyjazdem do Gdańska, kiedy sprawdziliśmy przewidywaną temperaturę powietrza. I na szczęście, że ją miała.
Gdańsk przywitał nas słoneczny i mroźny. Zwiedzanie odbywało się z częstymi przystankami na ogrzanie się. Idealna sytuacja dla Mai i Leona, bo uwielbiają kawiarnie, restauracje i wszelkie miejsca, gdzie chcą zamawiać, siedzieć, pić, jeść. W Gdańsku, przepięknych lokali z ukochaną kuchnią polską jest dużo. Korzystaliśmy, a ja po tym jak dobiłam do 70 kg żywej wagi, przesytałam się przejmować kaloriami i czymkolwiek.
Przy okazji tego przeraźliwego zimna odwiedziłam więcej niż zazwyczaj galerii, sklepów z pamiątkami, jubilerów z bursztynami.
A propos galerii – cuda widziałam i piękne rzeczy. Zachwycające, nie można oczu oderwać, chciałoby się wszystko kupić….ale już mam kilka takich cudnych rzeczy, z których nawet kurzu czasem nie chce się zetrzeć. Tak więc zapieram się nogami i rękami przed zakupem kolejnego pięknego przedmiotu.
Oto kilka pięknych rzeczy od artystów z Gdańska, z których jednak zupy się nie da ugotowac 😉 Gdański Teatr Szekspirowski Stocznia Gdańska
Ukochane Karkonosze Lecha
Z marzeniami jest tak, że się spełniają, dlatego trzeba uważać o czym się marzy 😀
Nie widziałam Chełmońskiego
A pokaż mi jakiegoś Chełmońskiego -powiedziała Majka.
No jak to pokaż – Babie lato, Żurawie, Bociany – widziałaś niedawno…
Nie widziałam….
Widziałaś!!!!
Nie widziałam!!!
Kilka ujęć jak to dzieci moje „podziwiają” Chełmońskiego, no i gdyby nie te zdjęcia, kłóciłabym się z Majką, że Chełmońskiego widziała. Hłasko w głowie mi kołacze „Wszyscy byli odwróceni” Nie wszyscy byli odwróceni 😉Józef Chełmoński Babie lato | 1875
olej, płótno, 119,7 × 156,5 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie
Tor wodny Świnoujście
„Spacer wzdłuż toru wodnego, podjedziemy samochodem, a potem się przejdziemy„. No to fantastycznie skoro się przejdziemy, wdziałam sukienkę, sandały i oto byłam gotowa.
Podjechaliśmy w piękne okoliczności przyrody na Karsibór i zaczęliśmy przechadzanie się. I tak 14 km w sandałach! Nie miałam pojęcia, że ten tor wodny taki długi. A tutaj ojcowie pokazują swoim synom jak być twardym, a nie mientkim 😉 A córki…..pomocy potrzebują coraz mniej.
I love Warsaw
To była czwarta albo piąta próba z Warszawą jak dla mnie, podobnie Lechu. Maja i Leon byli po raz pierwszy. Napisałam o próbie, bo zawsze chciałam znaleźć w stolicy coś co mnie ucieszy. Poprzednie wyjazdy jakoś tego nie dały. Zawsze było mi zimno, było szaro bardziej niż na zachodzie skąd przyjeżdżałam. Nie teraz! Warszawa rozkwitła. W końcu! Tym bardziej się cieszę, że mogłam pokazać dzieciom taką piękną Stolicę Polski.
Rozpiszę się więcej wkrótce. Dziewięć bardzo intensywnych dni zaowocowało też masą zdjęć 😉
Urodzona w Żaganiu
Urodzona w Żaganiu, biegałam po podwórku, a w którą stronę nie spojrzałam tam widziałam coś pięknego. Podwórko na ulicy Keplera, wtedy to była 1-go Maja, zacna to nazwa na tamte czasy. No więc wychodziłam z domu, głowę odwracałam w prawo a tam Wieża Ratuszowa. Głowa w lewo i mury miejskie, obronne, fragmenty z XIV-XVI wieku (w XX wieku też mnie ochraniały skutecznie przed złem tego świata) oraz nieco oddalona, ale bardzo dobrze widoczna Wieża Kościoła Poewangelickiego. Tuż za moimi plecami Kościół Mariacki z Klasztorem Augustianów, a przede mną widoczna Wieża Kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
To wszystko widziałam, jeśli tylko patrzeć chciałam. Z podwórka nie za bardzo mogłam się oddalać, bo mama była zawsze pełna obaw, więc dużą część dzieciństwa w tak pięknych okolicznościach spędziłam 😉 Jak wspomniałam, do murów mogłam, za mury nie. A to było z lewej. Z prawej mogłam jeszcze mniej, bo ulica była za blisko. Najbardziej mogłam do tyłu, tam był Kościół i mogłam sobie chodzić do woli. Nie było ulicy, brukowana droga od domu do samego Kościoła. Więc chodziłam. Na środówkę, na różaniec, na chór, na religię, po zagraniczne dary, po słone masło, posprzątać Kościół, wyznać grzechy, albo po prostu by sobie pójść. Nawet do ślubu poszłam z Lechem po tej drodze brukowanej, a tu taki piękny ślubny samochód czekał, przystrojony ślubnie dla nas. Zapędziłam się i w sukni z trenem po tych kamieniach poszłam. Tak bardzo chciałam.
Żagań ma jeszcze kilka takich perełek architektury. W jednej się urodziłam, to piękny neogotycki budynek dawnego szpitala. Jest też Pałac Lobkowitzów, w którym miałam bibliotekę miejską, sobotnie kółko plastyczne, harcerstwo, później dyskoteki, koncerty, klub filmowy i cała masa aktywności dla dzieci i młodzieży. Tam było wszystko.
Naprawdę dużo tego jak na tak małe miasteczko. z tyłu z prawejz lewejz przodu
Maja na wakacjach
Maja wyjechała na wakacje i dobrze jej tam. W Nowej Soli u Dziadków jest dobrze, a jeszcze lepiej jak w te upały wyjechali do Świnoujścia.
Kilka lat temu tak „beztrosko” bawiła się w Świnoujściu. Mam nadzieję, że dziś przynajmniej spódnicy nie podnosi. Ale kto tam wie? Przecież tam wakacje i polskie lato jest!
Chatka górzystów
Idziemy i idziemy i w końcu jest – Hala Izerska i Chatka Górzystów. Wypełniona po brzegi, a wszyscy głodni i potrzebujący na chwilę przysiąść. Typowa atmosfera górskiego schroniska, a w niej dwa najmniejsze skrzaty – nasze. Jeśli chodzi o Leona jest tutaj dzięki temu, że go ojciec na plecach wniósł. Maja na swoim koncie nie jeden ma szczyt i naprawdę dużo zapasu na jeszcze.
Przepiękny szlak, Polski las. Hala Izerska – otoczona szczytami górska łąka, położona na wysokości 840–880 m n.p.m. w dolinie rzeki Izery. Na hali panuje specyficzny klimat, bardziej surowy niż w innych częściach gór na tych samych wysokościach. Idealne miejsce na biegówki zimą. A w Chatce Górzystów słynne naleśniki z jagodami o każdej porze.
U Cioci Krysi na Imieninach
Z tymi imieninami żartuję, ale fajnie by było być. Jeszcze z dzieciństwa Imieniny Cioci Krysi kojarzą mi się z wielką zamrażarką, a w niej lody i mrożone owoce. Zaglądaliśmy do tej zamrażarki i decydowaliśmy jakie lody zaraz sobie wyczarujemy. Zresztą Ciocia zawsze miała w tej zamrażarce lody, nie tylko na imieninach.
Auto CAD 10 lat później
Zamiłowanie do kreślenia u Mai od małego 😉 W tym roku Maja zaczęła przygodę z kreśleniem na serio w nowej szkole. Poznaje AutoCADa i kreśli.
Moja słodka, ukochana Córeczka. Radość o poranku, a poranek u niej to 6 rano od kiedy zaczęła nową szkołę. Taka to Córka, zupełnie nie jak Córka swoich Rodziców.
A na zdjęciach niżej miała 3 latka. i 15 lat
Słońce, słońce, słońce
Ponoć będzie jutro, przejściowo i na zmianę z deszczykiem, ale ponoć będzie. Jak ja się cieszę na tą myśl. A tymczasem…
Polskie Marzenie Leona
Dziś rozmawiam z Leonem, który jest na wakacjach u Babci. Opowiada, że znalazł koniczynkę, ale niezwykłą, bo czterolistną i teraz może mieć marzenie a ono się spełni. Jakie masz więc marzenie? Mam marzenie być lepszym dla Babci.
No proszę, jaki dobry wpływ ma Polska, wakacje i …Babcia na marzenia Leona 😀 Podobają mi się takie marzenia! Tak zwane – marzenia sterowane 😀
Izery
Z całej siły wierzę, że Olek Ostrowski trzyma się gdzieś dzielnie i że wyjdzie z tego cało. To doświadczony himalaista, narciarz i goprowiec – jest nadzieja, że jeszcze żyje.
Maja niezniszczalna i silna zawsze z przodu, odpoczywa z uśmiechem na twarzy, za chwilę wstaje i znów jest z przodu. Ojciec pod obciążeniem, ale jak najbardziej daje radę, ja swoim tempem, może i na tyłach, ale do góry. A Leon – zmęczony za nas wszystkich. Chociaż kroku samodzielnie jeszcze nie zrobił – wycieńczony do granic. Schronisko Odrodzenie