Kotor

Dziś kilka zdjęć z Czarnogóry. Wszystkie zdjęcia zrobił  Lechu i nawet miał je opisać, ale na razie jest  bardzo  zajęty  i wybaczam  mu. Wybaczam na razie, chyba jeszcze na  fali mojego stęsknienia. Na fali mojego stęsknienia też, od wtorku codziennie gotuję obiad, niemal z  dwóch dań złożony. A dzieci może też tak stęsknione, że jedzą  te obiady z Ojcem.  Zjadły nawet zupę cebulową i się oblizały.  W zupie cebulowej zakochaliśmy się we Francji wiele lat  temu -ale to już inny post  będzie-może?

Piękne widoki na Zatokę Kotorską wstrzymują mój oddech. Kotor -miasto portowe, u wybrzeża Adriatyku otoczone górami. Wspaniale musiało być TAM BYĆ!

czarnogóra2 czarnogóra4 czarnogóra6 czarnogóra1 czarnogóra5 czarnogóra3

DSC_0636-Edit-2m DSC_0615-Edit-2m DSC_0633-Edit-2m DSC_0634-Edit-2mczarnogóra7jpgalbania1 DSC_0644-Edit-2m DSC_0640-Edit-2m DSC_0619-Edit-2m DSC_0680-Edit-2m b1-m balkany-m DSC_0637-Edit-2m

 

Magiczny Leon i znikający cent

Nasz Magiczny Leon został uznany za zupełnie czystego. Przeszukiwany  na obecność centa, nie wykazał jego obecności weń. Zatem pytanie GDZIE JEST CENT pozostanie bez odpowiedzi. Jest jeszcze szansa, by na pytanie odpowiedź się znalazła – bowiem 30 Leonowych odchodów nadal mamy w zielonym koszu. Chętnego na ponowne przeszukania nie ma. Odpowiedzi pozostają dwie: 1 – Cent jest w zielonym koszu pod kupą gówna. 2 – Nasz Leon to fantasta-teoretyk, wmówił  sobie, Mai, nam, że połknął centa, którego nie było.

Zdjęcia ze szpitala. 4 godziny nudy , trochę picia wody z maszyny co wodę daje, trochę cukierków z maszyny co cukierki sprzedaje, kilka wypadów do toalety szpitalnej, trochę szachów i wszystkie przegrane partie Leona,  wytarte i wypolerowane podłogi w całej poczekalni.DSC_8586-Editm DSC_8558-Editm DSC_8576-Editm sz1-m DSC_8566-Editm DSC_8567-Editm

Milan Fashion Week

Mediolan to zdecydowanie miasto mody. Mediolan, Mediolan …dużo ma twarzy, ale moda jest tu obecna bardziej niż w innych europejskich miastach. Byłam zaskoczona, że ciągle zza rogu wychodziła Sophia Loren. Kobiety, jak ona piękne i  naprawdę podobne. Duże usta, piękne ciemne włosy. No i ten strój – klasyczny, a jak nie klasyczny, to też z dużą klasą.  Mężczyźni również wyprasowani i na skórzanych podeszwach. Butiki znanych projektantów, wystawy jak dzieła sztuki. Włoski design. Pokaz stylu. Taka jest ulica Mediolanu.

Galeria Vittorio Emanuele II_DSC0556-Editm med2-m _DSC0858-Editm _DSC0878-Editm _DSC0874-Editm med3-m _DSC0877-Editm _DSC0558-Editm ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ DSC_3226-Editm _DSC0563-Edit-2m med1-m

Sale

Różne wyprzedaże widziałam, a właściwie sprzedaż dziś to nieustająca wyprzedaż. Lato się jeszcze nie zaczęło a już była wyprzedaż letnia itd. Kręci się ta machina. Nie będę tu krytykowała handlowców. Każdy orze jak może. Sama kiedyś produkowałam a później musiałam sprzedać produkt. Wiem jak to jest i wiem, że o Bożym  Narodzeniu myśli się już  latem. I bałwanki, które we wrześniu stoją na półkach zostawiam bez komentarza.

Albo co tam, powiem z perspektywy klienta. Co za bałwany wsadziły te bałwany na półkę obok kościotrupa, (jest wrzesień i  jeszcze Halloween będzie po drodze).  A jak już jesteśmy w temacie śmierci, krwi i najdziwniejszych pomysłów na sprzedaż, to taką oto naprawdę „zabójczą” wyprzedaż ostatnio zobaczyłam.  Za dopracowane szczegóły tego pomysłu szacuneczek! 😉

DSC_5667-Editm

Sis

Powiedziałam do dziewczyn – Usiądźcie tak, by  było  Wam wygodnie. I usiadły. SIOSTRY!   Bardzo  lubię szybkie strzały i zdjęcia,  które później  zatrzymują  mnie  na  dłużej.sis1 SIS3 S1 SIS4 SIS2 SIS5

Dolomity

Było tak gorąco i ciężko, że prawie na dałam rady. Prawie, bo zrezygnowałam z wchodzenia, usiadłam. Lechu zostawił Leona i  Majkę ze  mną i poszedł sam. Za 10 minut wrócił z  wiadomością, że do szczytu jest tylko chwila. Wzniosłam się jakoś ponad moją przeciętnść i doczołgałam do celu. Schodzenie też  było ciężkie. A radość wieczorem bezcenna._DSC2085-Editm _DSC2107-Editm _DSC2087-Editm dolomity-m _DSC2196-Editm _DSC2176-Editm _DSC2169-Editmdolomity1m

Lotnisko

Na lotnisku co robić można, prócz  czekania na samolot? Można  w sklepie z perfumami i kremami się zapomnieć. Zawsze to robię, bo UWIELBIAM  perfumy, flakoniki, kartoniki, szminki i inne pomady. Można się cieszyć, że zaraz gdzieś dolecimy. Ale  można też  cieszyć  się TU I TERAZ -jak moje dzieci. Cieszyć się po prostu lotniskiem.

Oczywiście można też robić zdjęcia 😉

_DSC1057-Editm _DSC1049-Editm _DSC1046-Editm _DSC1050-Editm _DSC1051-Editm _DSC1071-EditmBez-nazwy-7m _DSC1064-Editm

Pasja i siła

Wczoraj taki piękny dzień, pogoda ale  nie tylko. Cieszyłam  się  sukcesem  koleżanki,  która  przebiegła półmaraton – tak się  cieszyłam, że jak dobiegła nie  wytrzymałam  ciśnienia -widziałam  jej zmęczenie, pot i siłę – popłakałam się jej szczęściem. Dzisiaj za oknem Irlandia -pada , wieje, słońce nie istnieje. I Lecha nie ma.  I chociaż czasem myślę, że za  jego pasję to  JA płacę (cena bywa wysoka) to nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej.

DSC_5854-Editm DSC_5847-Editm DSC_5852-Editm

Muzeum

Zwiedzaliśmy muzeum w Londynie. Leon miał chyba 3 latka- mały był i nie mieliśmy do niego pretensji, że chodzić nie chce piątą, kolejną,  itd godzinę po muzeum. Siedział w nosidełku.Tam  ma  zresztą najlepszą perspektywę.  W nosidełku były też przekąski i inne rzeczy pierwszej potrzeby. Jjest tam  kilka pojemnych kieszeni – wszystkie były wykorzystane. A później moją kurtkę po cichu tam powiesiłam i Majka  tak samo zrobiła. I szedł tak Lechu z tym wszystkim na plecach.To był naprawdę duży bagaż. Moja puchowa kurtka wisiała i robiła wrażenie … sporej objętości.  Przechodziła grupa młodzieńców ok 18  letnich chłopców i usłyszeliśmy język polski  w jego najbardziej   soczystym wydaniu    „Patrz ku…. ja pier….o ja pier…. jaki obładowany”  Powiedzieli mi to w twarz, bo  szłam tuż  za Lechem.  Chyba pomylili mnie z angielską różyczką i nie spodziewali się, że ja najlepiej ze wszystkich języków świata znam właśnie polski. :)DSC_2825-Editm londyn-6m DSC_2706-Editm DSC_2704-Editm DSC_2726-Editm DSC_2829-Editm DSC_2702-Editm DSC_2718-Editm DSC_2710-Editm DSC_2768-Editm

Erotyk

Obawiam się, że chwilowo może być coraz więcej treści o lekko erotycznym zabarwieniu. Nie jestem pruderyjna,  odwagi  w myśleniu o naszej seksualności uczyłam  się  od  Hrabala, więc mogłoby  być  nawet  bardziej rubasznie 😉    Póki co, bardzo erotycznie,  ale  zmysłowo i  delikatnie    –    Kazimierz Przerwa – Tetmajer

Lubię, kiedy kobieta…

Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie,
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.

Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.

I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
Przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.

Lubię to – i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.maki m

 

O fotografowaniu III

Na moich  zdjęciach z podstawówki i  szkoły średniej, nie  było  nic innego  jak  tylko człowiek. Robiłam  zdjęcia w  klasie,  na  przerwie, w  internacie,  siostrze jak  sypała  kwiatki, siostrze  jak miała Komunię Świętą, kuzynostwu jak przyjechali nową syrenką na tle syrenki,  kuzynostwu jak przyjechali nowym fiatem na tle fiata,  na  cmentarzu w  każdą  rocznicę  śmierci Taty (wszyscy  ustawiali się przy pomniku z  białego  marmuru i nie  ważne, że to  5 rocznica śmierci  była – zawsze  byli  smutni), na uroczystościach  rodzinnych, na przedstawieniach  szkolnych, w ubikacji szkolnej,  gdzie popalały pierwsze papierosy koleżanki (ja nie paliłam, bo  robiłam zdjęcia), robiłam zdjęcia  mamie w czasie kłótni ze mną  i siostrze z nową lalką, albo wtedy, gdy jej obcięłam  włosy i mi nie wyszło.

Około 1988/89 roku pojawił się u mnie kolor!!!! Pochodził z NRD-owskiej  kliszy ORWO. Jaki to był kolor wie każdy, kto cokolwiek fotografią się interesuje.  Wszystko było zółto-zielono-brązowe,  a niebieski, piękny, duży fiat wujka prosto z fabryki FSO, sfotografowany wyglądał na sraczkowaty.

W1992 roku skończyłam szkołę średnią,  czasy  robiły się  coraz bardziej kolorowe -światowe i zachodnie – i w związku z tą nowoczesnością kupiłam najgorszy  aparat jaki w życiu miałam – czarną, śmierdzącą tandetnym plastikiem, chińską  małpkę. Zdałam maturę,  wyjechałam do  Wrocławia. Lechu podczas wakacji nad morzem, zostawił na ławce swojego Zenita – gdy wrócił po chwili nie było już Zenita.

We Wrocławiu byliśmy bardzo  zajęci (również sobą), a zdjęcia  z tamtego  czasu to  jedynie akty, które tak  gdzieś  schowałam, że sama ich znaleźć nie mogę. Dziś z chęcią zobaczyłabym „pięknych dwudziestoletnich” 😉   Coś  tam  jeszcze  było w dniach  większych imprez i wydarzeń, ale  to  tak na  szybko, pstryk   pstryk , trochę  wakacji, trochę tego i owego.

Autoportret z Londynu.llllllllllllllllllllllllllllllllllllll

 

O fotografowaniu II

Wyobraźcie sobie, że zapach pokrowca do mojej Smieny, dźwięk naciąganego spustu migawki, otwieranie pokrywy, by zmienić kliszę – wszystko to czuję dzisiaj, bardzo dobrze pamiętam. Może też tak macie?  Czucie smaków, zapachów dzieciństwa. Mój Lechu ma swoje placki ziemniaczane, które jadł w dzieciństwie. Przestało mi zależeć, by zrobić choć trochę podobnie dobre. Nie mam szansy.

Wracam do tematu (jak w tytule) bo już się zapędziłam i o naszej podświadomości  zaczęłam myśleć. Pewnie do niej wrócę nie raz.  Lubię w niej pogrzebać.

Szkoła średnia zaczęła się w 1988 roku. To były czasy ostatnich długich kolejek za  kawą dla mamy. W pierwszej klasie ostatni raz stałam w niewyobrażanie długiej kolejce. Mama, ciocia kupiły kawę, a dla dzieci po bananie. Później zaczęło być lepiej. Kawa zaczęła być widoczna w sklepie i zaczęła leżeć na półkach. Do czego zmierzam – otóż do tego, że nadal miałam tylko czarno białe klisze, ale wkrótce pojawiła się klisza  ORWO – nastał kolor. Robiłam kolorowe zdjęcia, ale po pewnym czasie miałam dosyć „tego koloru”.  Wszystko było rudawo- brązowo- turkusowe – bardzo charakterystyczne kolory „orwo-mać”.  Wróciłam do czarno białych zdjęć.

W szkole średniej poznałam też Lecha – z jego lustrzanką Zenit. Uuuuuu.  Oprócz tego, że ją w ogóle miał, że robił zdjęcia, że siedział w ciemni,  wywoływał sam, paplał się w  chemii – oprócz tego wszystkiego był po prostu tym zaciekawiony, a przez to interesujący dla mnie.  A później już nie musiał  robić zdjęć przejeżdżającego  pociągu i innych arcydzieł – miał oto mnie do portretowania :)   Nasza współpraca na tej płaszczyźnie była, ale było z nią różnie. On miał wizję ” Nie uśmiechaj się” – ja na te słowa reagowałam alergicznie, bo miałam krzywe zęby i w tym zdaniu  „Nie  uśmiechaj  się” słyszałam  „Nie pokazuj  zębów, bo są krzywe, brzydkie, brzydko wyglądasz, będzie brzydkie zdjęcie…itd”  Tak mamy zresztą do dziś. On mówi jedno, ja słyszę drugie.

A moje najlepsze zdjęcia – tzn te, na których się sobie podobam, do dziś robi Lech.

Autoportret  w Barceloniebarcelona2