Tego to ja nie wiem. Maja zbyt się ode mnie różni, by porównać jej marzenia do moich w jej wieku, ale o czymś na pewno marzy. Taką ją przyłapałam ostatnio rozmarzoną.
F word
Sytuacja u nas jest taka. Maja jest oszczędna, lubi mieć pieniądze i wymyśla różne sposoby by je pomnożyć, a Leona fascynuje „zło”. Leon zna brzydkie i zakazane słowo, które funkcjonuje w jego świecie jako ” F word”. ” Mamo!!! A Jack powiedział F word dzisiaj!… dwa razy! ” W kryzysowych momentach bywa, że to złe słowo funkcjonuje w normalnej wymowie. Wtedy Leon dostaje mniejszą czy większą karę, ale co jego, to jego. Zna też Leon złe słowo po polsku. I też lubi je wypowiedzieć. I oto Majka zwęszyła interes. Rozmawiają coś cichutko więc słucham. I słyszę…
Ile masz pieniędzy?
Tyle
Chcesz mi dać? (Maja zawsze tak zaczyna, nawet w beznadziejnych sytuacjach podejmuje walkę i często wygrywa)
NIEEEE!!!!
A chcesz ode mnie kupić F word po rusku?
Targ w Tequise i sterta śmieci
„Jedziemy na targ do Tequise, targ staroci, coś dla Ciebie” – usłyszałam.
Bardzo mi miło, że tak się o mnie troszczą, faktycznie lubię targ staroci i nie staroci. Wyruszyliśmy.
Targ odbywa się co tydzień, w każdą niedzielę. Sam targ dobrze odzwierciedla lokalny koloryt, choć i samo Tequise jest interesujące. Sprzedawcy zjeżdżają się tu właściwie z całej wyspy, a targ odwiedza bardzo wielu turystów. Można tutaj znaleźć prawie wszystko od lokalnych wyrobów po tanie podróbki markowych torebek damskich i zegarków. Ceny są dość wygórowane, ale można się targować.
Jechaliśmy i zatrzymywaliśmy się na chwilkę tylko – przy klifie, wulkanie, kaktusie, pomniku, na obiad, nad oceanem, na siku i znów na picie, a jak dotarliśmy do Tequise (do którego było tylko 30 km) szybko trafiliśmy w miejsce targu. Poznaliśmy po wielkiej przestrzeni i jeszcze większej ilości śmieci. No to po targu. Cisza i tylko te śmieci pod nogami szeleszczą.Wszystkie zakamarki Tequise w śmieciach, pojawiły się wozy sprzątające. Godzina 13 oznacza ciszę, spokój i po imprezie.Nie potargowałam, ale znalazłam coś dla siebie w Tequise, albo to coś znalazło mnie, coś bardzo osobliwego, takie dziwowisko. Przypominało mi to moje dążenie do tajemniczej komórki na strychu u Babci, w której tylko kilka razy byłam, a która tak kusiła tym co w niej. Babcia mówiła, że tam tylko sadza i brud z komina, ale ja wiedziałam, że tam jest coś więcej. Tam musiało być to, co właśnie było w Tequise. Tak sobie wyobrażałam jej zawartość. Jakaś magia mnie dopadła, jakieś odczucie, które już miałam w innej sytuacji, tyle lat temu.
A teraz przy głównej drodze w Tequise, na powietrzu, bez dachu, za małym murkiem wszystko to stało. Szukałam jakiegoś wejścia i kogoś kto się tym opiekuje, nie było nikogo. Postałam, jeszcze postałam, nikogo nigdzie.
„Sonda” wraca do TVP
Co za wiadomość! 😀 Dwa dni temu wspominaliśmy „Sondę”, odszukaliśmy na YouTube i oglądaliśmy – dziś wszystko jest w zasięgu ręki. Rozmawialiśmy o tym, o czym przeczytałam przed chwilą. Taki program musi być w telewizji. Szukaliśmy w myślach godnych następców Zdzisława Kamińskiego i Andrzeja Kurka. I oto będzie! „Sonda” wraca do TVP.
Auto CAD 10 lat później
Zamiłowanie do kreślenia u Mai od małego 😉 W tym roku Maja zaczęła przygodę z kreśleniem na serio w nowej szkole. Poznaje AutoCADa i kreśli.
Moja słodka, ukochana Córeczka. Radość o poranku, a poranek u niej to 6 rano od kiedy zaczęła nową szkołę. Taka to Córka, zupełnie nie jak Córka swoich Rodziców.
A na zdjęciach niżej miała 3 latka. i 15 lat
César Manrique i jedyny wysoki budynek
Jeden jedyny wyższy budynek na Lanzarote. Gran Hotel w stolicy położony przy bardzo długiej promenadzie i piaszczystej plaży z palmami. Poza nim cała wyspa konsekwentnie zabudowana niskimi, maksymalnie dwukondygnacyjnymi (lub cztero w stolicy) zabudowaniami z pomalowanymi na biało tynkami oraz zieloną lub niebieską stolarką. Raz widziałam dom z ciemnym tynkiem i brązowymi okiennicami, a wyspę zjechałam wszerz i wzdłuż. Nie wiem jak się uchował, jak przetrwał, ale bardzo często wyjątek pomaga spostrzec regułę.
O architekcie, któremu Lanzarote tą dyscyplinę zawdzięcza będzie też w innych postach. Musi być o nim więcej, bo to wspaniały artysta César Manrique .
Dzięki niemu mieszkańcy Lanzarote przerzucili się z ubogiego, siermiężnego rolnictwa, na turystykę. Manrique pokazał drogę współczesnym mieszkańcom jego ukochanej wyspy, jak wyjść na prostą, nie niszcząc krajobrazu, a dzięki zachowaniu oryginalnego i spójnego systemu zabudowy, stworzyć niezapomniany klimat wyspy. Był przeciwny ustawianiu tablic reklamowych wychodząc z założenia, że one również szpecą krajobraz. Jego wizja się sprawdza, dla mnie rewelacja!
A oto stolica Lanzarote – Arrecife i jedyny na wyspie wysoki budynek. Cudowna panorama miasta i zachód słońca oglądany z okna restauracji na ostatnim piętrze.
Lanzarote, zmrok zapada tu błyskawicznie
Zmrok zapada tu błyskawicznie jak zwykł mówić Bear Grylls, a tak często to mówił w swoich filmach, że przejęliśmy zdanie na stałe. Teraz gdy nam się ściemnia właśnie to mówimy, ale też funkcjonuje w naszym domu w najdziwniejszych sytuacjach.
A dlaczego o tym piszę? Bo na Lanzarote zmrok zapada naprawdę błyskawicznie 😀 Szczególnie dotkliwie obserwuje to fotograf, który zaciera ręce na złotą godzinę, myśli o cudownym krajobrazie, i nagle… ciemno. Zmrok zapada tu błyskawicznie, złota godzina to najwyżej złote 15 minut. Sceneria zmienia się niemal z każdą sekundą.
Mimo tego, Lanzarote pozostaje niezwykła. Pogoda, słońce, tak, tak, już o tym pisałam, jeszcze będę, ale też wszystko inne w niej piękne. Większość jej powierzchni pokrywa zastygła lawa. Lawa jaka wydostała się w XVIII wieku na powierzchnię wyspy, zalewając ponad połowę lądu, nie zmieniła się wskutek erozji zbyt mocno, mimo upływu wielu dziesiątek lat. Miejscami wygląda jakby ciężarówki nawiozły niesamowitą ilość gruzu z budowy lub olbrzymi pług przeorał ją wyrzucając na powierzchnię glinę i kamienie. Jedziemy drogą a wkoło ten ponury, księżycowy klimat. W kindlu kilka książek o Lanzarote, więc na bieżąco czytamy jak to było. Tyle miejsc na Świecie ciekawych i ta siła natury. Niszczy i tworzy…Lawa i nieznośny Leonek
Kochanemu Mikołajowi z Polski Dziękujemy!! ♥
Wróciliśmy z Lanzarote już po Świętach, w skrzynce listy i inne papiery, również paczka do odebrania. Czekałam na broszkę od siostry więc szybko po paczkę pojechałam. Poczta zamknięta i otworzy się dopiero 4 stycznia.
4 stycznia pojechałam ponownie i dostałam paczkę sporych rozmiarów 😀 Mikołaj z Polski nas dopadł. Więc nadal świętujemy!! …i wiele innych nieobfotografowanych ♥
Lato w zimie – Lanzarote
Słońce, słońce i jeszcze raz słońce było głównym celem naszego spontanicznego wyjazdu na Lanzarote. W ciągu zimy to idealne miejsce w Europie, aby złapać trochę słońca. Temperatura wynosi około 25 °C, a woda w Atlantyku jest ciepła. Postanowiliśmy choć na trochę przenieść się w inną rzeczywistość ! Oj, bardzo to inna rzeczywistość do tej, którą funduje nam Irlandia już długi czas.
Udało się, słońce od wschodu do zachodu codziennie, cały pobyt.
Na plaży Papagayo.
W południowej części Lanzarote, nieopodal kurortu Playa Blanca, w którym się zatrzymaliśmy znajduje się jedna z najbardziej popularnych, okrzyknięta najpiękniejszą, plaża tej wyspy. Plaża bajeczna, jak z folderów reklamowych z białym piaskiem, co na wulkanicznej wyspie nie jest takie oczywiste. Woda bardzo czysta, w kolorze szmaragdowym. Idealna dla wdrożenia się w snorkeling i korzystania z bogactw tutejszych głębin morskich. A dla tych co nie wypływają dalej rybki pływają dosłownie pół metra od brzegu zaraz pod powierzchnią wody. Miał zajęcie Leon długi czas, karmił je i łapał.
Dodatkowo całość otoczona jest skałami, przez co wygląda jeszcze ciekawiej . Wielu turystów właśnie dla trekkingu tu przyjeżdża, ja nie miałam butów na tym wyjeździe, także leżałam i leżałam na plaży Papagayo.
Na zdjęciach wyżej można pomyśleć, że byliśmy sami na plaży. Nic z tego. Naczekałam się, by zrobić kilka takich spokojnych ujęć. W rzeczywistości plaża była pełna ludzi, sporo pań opalało się toples. Dosyć to irytujące dla mnie, bo po pierwsze biegała taka oto młoda bez stanika i denerwowała, że tak ma wszystko akurat na miejscu, obok starsza też bez stanika denerwowała, że już nic nie jest jak powinno być. Tak źle i tak niedobrze. Lepiej by jednak założyły te staniki na plaży gdzie 90 procent plażowiczek miało. Tolerancyjny za to bardzo Lechu (bo rozmowa w tym temacie musiała się z mojej woli odbyć natychmiast) stwierdził, że skoro to dla nich naturalne to niech sobie nie noszą staników. No jakie naturalne????? Naturalne jest założyć stanik na cycki!!!! Przecież.
Wszędzie Mikołaj
Mikołaj jest wszędzie….i patrzy!!!!!
Mikołaj w Kościele
Już po raz drugi Mikołaj w Kościele. Dzieciaki nasze kochane bardzo zadowolone 😀 a nasz polski ksiądz rozkręca się coraz bardziej i właśnie buduje wielką szopkę. Będzie piękna!
Miecz, parasolka i inne groźne przedmioty
Mam duży kłopot z pomysłem na dobry prezent dla Leona.
Leon zawsze chce parasolkę, a ja zawsze nie chcę, bo wiem jak wyglądała moja, gdy trafiła w jego ręce. I pamiętam co z nią robił. Na pewno nie służyła do ochrony przed deszczem – była mieczem, sztyletem, wszystkim co związane z walką. Leon jednak dalej tęskni za własną parasolką i regularnie przypomina, że chciałby mieć parasolkę. Zobaczyłam ostatnio taką spidermenową parasolkę i kupiłam. Ciągle pada, wytłumaczę mu, by nią nie machał na prawo i lewo tylko trzymał nad głową. Odebrałam go ze szkoły i już w samochodzie zaczęłam edukację – parasolkowy savoir-vivre.
-Wiesz Leon widziałam dziś w mieście Mikołaja, był w sklepie z parasolkami, może nawet tobie kupi parasolkę, fajnie by było???
-OOOOOOOOOOOOO FAJNIE, jak ja bym chciał parasolkę, marzę o parasolce…. uśmiechnęłam się szeroko na tą radość i trafiony zakup, który leżał w bagażniku i w tej chwili jak się uśmiechnęłam Leon dokończył zdanie, nadal z wielkim entuzjazmem, przeogromnym entuzjazmem!
…w końcu będę mógł skoczyć z dachu!
-Cooooo???? Jakiego dachu???????? Nie wolno skakać z dachu, nigdy tego nie rób!!!
-Można z parasolką jak się ma, widziałem!!!
-To jakaś bajka była głupia, albo to był spadochron – taka wieeeelka parasolka, ale to musi być przeogromna.
-Nie, to była taka mała dziecięca parasolka i pan skakał na You Tube – widziałem, można z taka małą też.
Mam jeszcze kilkanaście dni do Świąt i z decyzją czy parasolka będzie pod choinką jeszcze poczekam.
Święta 2014 i miecz Leona.
I ♥ Dresses
Przyszła w końcu moja sukienka. Z Dalekiego Wschodu aż szła! I nawet odchudzać się do niej nie muszę, bo największy dostępny rozmiar wzięłam na wszelki wypadek. Wszelki wypadek okazał się za wszelki, bo nie dość, że nie muszę się odchudzać to mogę nawet sobie przytyć i nadal się w nią zmieszczę.
Koronka nie zgadza się ze zdjęciem, jest inna, brzydsza, ale nadal ładna. Kolor za to się zgadza i uważam to za sukces (sprzedającego oczywiście, że mu się tutaj nie pomyliło) 😉
No nie jest źle 😀 Ta ze zdjęcia to dla mnie 100 procent piękności – zawsze uwielbiałam koronki. Moja w realu ma jakieś 25 procent piękności. Jak ubiorę to procent piękności jeszcze trochę się obniża do około 12 procent. Zatem przy najbliższej okazji wyjściowej prawdopodobnie będę wyglądała jak 12 procent z miliona dolarów. Mówiłam, że nie jest tak źle!
Paryż trzynastego w piątek
Tragiczne wydarzenia we Francji smucą wszystkich. To okropne co się wydarzyło, właściwie wydarza się już od jakiegoś czasu. Tym bardziej żal mi Francji, bo był okres kiedy spędzałam tam wiele pięknych wakacyjnych miesięcy, w pięknych okolicach, wśród miłych ludzi. Zarabiałam i piłam wino we Francji. Takich wyjazdów życzyłam mojej córce, ale to było kilka lat temu.
Ostatnie lata, polityka Francji, jej nieudani prezydenci, a każdy kolejny jakby coraz bardziej nieudany, oraz samodestrukcyjne multi-kulti. Wszystko to wygląda na koniec Francji.
Mimo tego piątkowy atak w Paryżu to coś okropnego.
La Grande Arche de la Défense Biznesowa dzielnica Paryża na zdjęciach.
Xmas 2015
Jeszcze pająki i nietoperze leżą w kątach, ale to już tylko bałagan. Dekoracje spadły, odkleiły się i leżą. A my zaczynamy okres, w którym często wypowiem zdanie ” Mikołaj patrzy na Ciebie”
Dziś rano już było. Jak to mówię, prawie się czerwienię ze wstydu, takie to głupie, ale na Leona czasem sił brakuje i normalnych argumentów. Załatwiam sobie więc jak mogę, jakiś kompromis z nim.
Miłym akcentem było wczoraj zachowanie Leona. Otóż przeznaczył swoje pieniądze na paczkę. Akcja ruszyła jak co roku, szczegóły tutaj
To miły gest Leona, jestem zaskoczona, że wyciągnął swoje pieniądze, tym bardziej, że za dużo ich nie ma. Być może ma za to poczucie, że niczego mu nie brakuje i stąd ten gest.