Włoskie lody

Moje dzieci na hasło „lody” zmieniają się w anioły. Potrafią wtedy żyć w zgodzie ze sobą, dbać o siebie, okazywać sobie uczucia, dzielić się, rozmawiać ze sobą i zrobić coś wspólnie w miłej atmosferze. Jak już dostaną pozwolenie na lody i kasę przez chwilę panuje taka sielanka. On nie ucieka w cztery strony świata, ona trzyma go troskliwie za rękę, idą w tym samym kierunku i mają jeden i wspólny cel. Lody. A włoskie lody to jest jeszcze inna historia, bo to najlepsze lody na świecie.

pdl4 pdl3 pdl2pdl5pdl6pdl7pdl8pdl11-pdl9jpgpdl10pdl1pdl12jpg

Lanzarote i kaktusowy zawrót głowy

Lanzarote to wyspa jednego człowieka, Césara Manrique. Pisałam wcześniej, że do jego osoby wrócę. Zachwyca mnie – po prostu. Architekt, artysta i wizjoner przede wszystkim.  Jaskinie oświetlił reflektorami, w strategicznych miejscach postawił restauracje, które często sam zaprojektował. Ogrodził wybrzeże, z którego rozpościera się widok na niewielką wyspę La Graciosa. Z niezwykłą regularnością poustawiał swoje rzeźby i konstrukcje, na rondach i wszędzie tam, gdzie już by można było na chwilę przestać o nim myśleć.  Zbudował nawet sztuczny basen przypominający wyglądem rajską lagunę. A po dokonaniu tego wszystkiego, w każdym z interesujących miejsc postawił po kasie biletowej. Geniusz! Zdecydowanie zasłużył on na miano człowieka tej wyspy, miał na nią pomysł i pokazał jak się zarabia.

Tak, te kasy biletowe to nasz jedyny zgrzyt na cudownie rodzinnym wyjeździe, kiedy podjeżdżasz do kasy, prosisz o bilet rodzinny i słyszysz e100 za wstęp. Aż  wyskoczyłam z samochodu i głowę włożyłam w okienko kasjera, że my familija jesteśmy i proszę dla familija bilet.  Lechu wyciągnął rękę z samochodu z zielonym banknotem a ja hola!  nic nie płacić!  Trzymam go, nie może być, pomyłka. A później  usłyszałam od Lecha coś w stylu  cicho babo i wsiadaj do samochodu.  Pomyłki nie  było, by oglądać dzieła Césara Manrique trzeba zapłacić, a dziecko od 12 roku życia płaci jak dorosły.

Pomyłki nie było, był zgrzyt jak to u nas – regularny jak znak Césara na wyspie i wpisany w nas jak wpisany César w wyspę.

Kiedy już pogodziłam się, że córeczkę moją odzierają z dzieciństwa i ogólnie ochłonęłam, usłyszałam, że jak prosiłam kasjera o bilet rodzinny to wcale słowa proszę nie użyłam i że zapowiadało się na wojenkę, stąd szybka reakcja mojego stróża moralności, spokoju, opanowania i jego słowa w stylu cicho babo.
A córeczka z tylnego siedzenia dołożyła od siebie, że proszę też nie słyszała.

Jeszcze przez jakiś czas byłam na nich wszystkich obrażona, na Leona też, pozgrzytało więc, a potem to już tylko lepiej mogło być.

Ogród z kaktusami to ostatnie dzieło w życiu Césara Manrique, niezwykłe połączenie sztuki architektonicznej z pięknem natury. W ogrodzie, który przypomina zbocza krateru wulkanu, rośnie ponad 10 tys. roślin, a w tym 1400 gatunków kaktusów. Surrealistyczna, wulkaniczna sceneria, wszystko spójne, genialne. kaktusy1kaktusy3kaktusy30kaktusy13kaktusy16 Nawet wchodząc do toalety czeka nas miła niespodzianka …kaktusy4kaktusy2kaktusy5kaktusy29Barbapappa kaktusy10kaktusy28-jpgkaktusy8-jpgkaktusy11kaktusy19kaktusy21kaktusy15kaktusy27Dla miłych teściowych specjalne fotele…kaktusy9Wszystkie kaktusy właściwie coś przypominają hmmmkaktusy12kaktusy18jpgkaktusy23kaktusy14kaktusy22jpgi klamki w drzwiachkaktusy17-jpgkaktusy25kaktusy17jpgkaktusy7Pani pojechała ze mną, pan został ze swoją przepukliną, lub jak to Hiszpany lubią myśleć – męskością.kaktusy20jpgkaktusy248 metrowa rzeźba kaktusa przed wejściem … i wyjściem :(kaktusy26

 

Roscommon Castle

Tradycji stało się zadość!  W lany poniedziałek zmokliśmy jak trzeba. Tak, to ta chmurka co na zdjęciu z lewej. Podlała nasze panny, pannę Zuzę i pannę Maję, ale jeszcze wydawać ich nie chcemy. Podlała nas wszystkich i jak to w Irlandii jest, poszła sobie. Zaświeciło słońce.1

Zwiedziliśmy zamek w Roscommon. Zamek to za dużo powiedziane – ruiny, ale jak sobie wyobrazisz to wszystko, co się tam mogło dziać w Średniowieczu jest bardzo ciekawie.

Roscommon Castle to jeden z największych zabytków architektonicznych Irlandii. Zamek został wybudowany w XIII wieku przez Normanów na terenie zarekwirowanego przez Anglików opactwa dominikańskiego.  Było to pierwsze sto lat angielskiej obecności w Irlandii. Anglo-Normanowie budowali, a Irlandczycy starali się w tym przeszkadzać, więc zamek przechodził z rąk do rąk. Dwukrotnie był zdobywany przez Irlandczyków. Ostatecznie zniszczony w czasach najazdu Cromwella (1690). Tego samego co i Polsce się „przysłużył”. Katolicyzm Polski mu przeszkadzał, hmmm  jakie to wciąż aktualne zagadnienie.2

 Zamek jest otoczony ze wszystkich stron murami i prowadzi do niego tylko jedna brama, jak przystało na średniowieczną architekturę obronną. W każdym z czterech rogów stoją masywne okrągłe baszty. Cały środek ruin zajmuje ogromny dziedziniec. Cicho tu, zacisznie i spokojnie, a tak zacisznie, że aż spłoszyliśmy parę młodziaków z kąta przez przypadek naszego zwiedzania. Ale! „Co się odwlecze, to nie uciecze” 😉irl2roscomon

 

Ballycroy National Park

10Jeśli tylko uda się, by słońce przebiło chmury nad Irlandią, wtedy jest to jeden z piękniejszych krajów. Przestrzeń, zieleń  (w słońcu jest taka soczysta), falujące wzniesienia na horyzoncie, sympatyczne owce przy drodze. Tak, one są takie sympatyczne. Ustawiają się wzdłuż jezdni, beczą. Bardzo sympatyczne stworzenia.owc4Z pogodą nie jest idealnie, ale polujemy na nią. Udało się i tym razem. Kolory Irlandii, wspaniały krajobraz, spokój i nastrój w Ballycroy National Park.8a4a1a1125a36owc4.5jpg7Czekamy wcale nie za długo,  imponująco zagania taka mądra psiunia, Border Collie.9

irl-Ballycroy

Paella

Paella – hiszpańska potrawa. Znana i lubiana poza Hiszpanią. Oparta na ryżu z dodatkiem szafranu, który zapewnia jej charakterystyczną żółtą barwę. Danie, którego urok tkwi tak naprawdę w jego prostocie.

Za najbardziej tradycyjną formę Paelli uznaje się Paella Valenciana.  Historia Paelli rozpoczęła się w Walencji. Stworzyli ją ubodzy rolnicy pracujący w sadach. Podczas popołudniowej siesty, spotykali się przy ogniskach, nad którymi gotowali ryż w wielkich patelniach. Najczęstszym dodatkiem były łatwo dostępne w okolicznych sadach warzywa oraz ślimaki. W trakcie świąt wzbogacali danie o mięso, zwykle królicze.Wraz ze wzrostem popularności dania, zamożności społeczeństwa i rozwojem tradycji wspólnego biesiadowania pod chmurką dodawane były inne składniki. Dużo później doszły więc owoce morza, grzyby, inne mięsa i warzywa. Jednak najważniejszy w tej potrawie jest ryż. Dodatki powinny tylko wzbogacić jego smak.

Typowe naczynie do przygotowywania Paelli to metalowa patelnia z dwoma uchwytami. W tej patelni potrawa jest przygotowywana i w tej samej podawana. Jeśli delektować się nią mają cztery, pięć osób jej średnica powinna wynosić około 40 cm. Kiedy potrawa jest już gotowa, stawia się patelnię na środku stołu, tylko uchwyty dekoracyjnie i ochronnie owinięte są białą tkaniną .Gotowa Paella to uczta również dla oczu.

Na zdjęciach Seafood Paella.

paella1paella2-jpgpaella4paella6 paella7paella3paella5

Czy dzieciom potrzebne jest w ogóle muzeum?

Dzieciom muzeum jest potrzebne wtedy, gdy jest potrzebne ich Rodzicom.

Pamiętam czasy mojego dzieciństwa, filcowe kapcie w muzeum, nakaz ciszy, zakaz dotykania wszystkiego. Nie było zachęcająco dla pełnych energii dzieci. Przewodnik mówił, mówił, mówił 2 godziny. To nie była dobra formuła zwiedzania i poznawania. Czasy się zmieniły. Na szczęście!

Dzieci są niesamowitymi odbiorcami, ale pamiętać trzeba, że nadmiar bodźców zmienia się czasami w chaos. Trzeba przygotować dziecko do wizyty opowiadając o tym, co zobaczy, czego doświadczy. Trzeba być gotowym odpowiedzieć na wszelkie pytania dziecka. A zatem jeszcze raz – Dzieciom muzeum jest potrzebne wtedy, gdy jest potrzebne ich Rodzicom.12muzeum-Belfast9muzeum-Belfast1muzeum-Belfast14amuzeum-Belfast 3muzeum-BelfastShrine of St Patrick’s Hand. It is of Irish manufacture, probably 14th-15th century; the base is 17th century. 13muzeum-Belfast 2muzeum-Belfast4muzeum-Belfast 7muzeum-Belfast 5muzeum-Belfast 8muzeum-Belfast 6muzeum-Belfast11muzeum-Belfast10muzeum-Belfast18muzeum-Belfast15muzeum-Belfast16muzeum-Belfast17muzeum-Belfast

Na szlaku

Szlak turystyczny o nazwie GR 7 ciągnie się w Hiszpanii, Andorze i Francji. GR 7 biegnie po wschodniej stronie Półwyspu Hiszpanii i na jej terytorium ma 1900 km długości, od południowego-zachodu na północny-wschód przechodząc przez takie regiony jak Andaluzja, Murcia, Valencia, Katalonia.
GR 7 prowadzi min. po różnych zakamarkach Pirenejów, śladami Katarów uciekających tamtędy w średniowieczu przed hiszpańską inkwizycją.gr-7

Chyba nie  starczy mi życia, by całą GR 7 poznać lepiej, przejść.  Właściwie to nie chodzi tylko o długość życia, nie starczy mi również odwagi, by podjąć taką próbę. Dzieci, szkoła, rutyna jaką musimy im zapewnić dla ich spokoju – nie widzę możliwości, by tak po prostu wyruszyć, ale marzenie mam. Może usprawiedliwienie?  Zresztą robimy co możemy i często jesteśmy na jakimś szlaku…159324pireneye16 Figowiec. O ile zerwanie jabłka z drzewa nie robi na nas wielkiego wrażenia (chociaż po prawie 10 latach poza Polską powoli zaczyna) to zerwanie figi z drzewa nadal jest egzotyczne. Same figi są dla nas egzotyczne. Świeże jadamy bardzo rzadko. 6 7811 12 14 15 10Mapa naszej wyprawy

 

Zapora i jezioro Emosson

„Życie nie składa się tylko z sumy oddechów, lecz chwil które zapychają nam dech w piersiach”  Oto one!3Szwajcaria. W okolicach miasteczka Finhaut na zbiorniku Emosson znajduje się potężna zapora wodna. Na koronę zapory (1930 m n.p.m.) można dojść szlakiem lub dojechać kolejką.
A sama zapora, jak większość miejsc tutaj robi ogromne wrażenie. Tama ma wysokość 180 m, a rezerwuar powierzchnię 327 ha. Miłośnicy ekstremalnych sportów mogą się wspinać po gładkiej ścianie tamy. Trasa wspinaczkowa mierzy 150 metrów i jest wyposażona w 600 uchwytów. Ja nie mogłam spojrzeć w dół przechodząc, także ten ekstremalny sport w ogóle odpada. A jeśli będę tylko mogła kiedyś zabronić moim dzieciom, to z chęcią zabronię  😉

Woda w tamie pochodzi głównie z masywu Mont Blanc i ma piękny turkusowy kolor. Ponieważ wody polodowcowe zbierają się na wyższych poziomach, są one transportowane specjalnymi kanałami i pompowane w górę do jeziora. Tama Emosson zastąpiła starą tamę, która w tej chwili znajduje się 42 m pod powierzchnią wody. Fascynująca budowla, szacunek dla inżynierów, wiem o czym piszę, aż mnie teraz oblewają zimne poty na wspomnienie takich projektów (no nie takich, oczywiście że prostszych) – kosmos i naprężenia ponad moje siły, płacz i zgrzytanie zębami. Tym bardziej z wielką uwagą podziwiam takie budowle jak niżej.

2 7Parku Dinozaurów i ponad 800 skamieniałych odcisków dinozaurów pozostawianych 250 mln lat temu, jeszcze przed powstaniem samych Alp. 812 911191014151618 Leon sobie zasnął 1745a6a